Beskidy24 » Artykuły » Dhaulagiri 2009 - Jesteśmy w bazie
Baza na wysokości 4650 m n.p.m.
Mimo to już dziś rano na rekonesans w kierunku obozu pierwszego wyruszył R.Gajewski i E.Lichota osiągając wysokość 5100 m na lodowcu prowadzącym na przełęcz północno-wschodnią, gdzie stanie jedynka. Po drodze poprawili oporęczowanie dojścia przez czoło lodowca i przygotowali do zabezpieczenia szczeliny lodowcowe przegradzające szlak podejścia. Na jutro zaplanowane jest wyjście czteroosobowej grupy w celu założenia obozu pierwszego.
Pierwotnie jedynka składać się będzie z dwóch namiotów i wyposażenia kuchennego. Po drodze konieczne będzie również uzupełnienie oporęczowania na lodowcu.
Pogoda narazie nam dopisuje, jedynym problemem jest brak śniegu na północnej ścianie w rejonie drogi japońskiej.
Oficjalna strona wyprawy ratowników TOPR: www.dhaulagiri.topr.pl
Dhaulagiri 2009 - Jesteśmy w bazie
Po 7 dniach wędrówki, wczoraj w godzinach popołudniowych wszyscy uczestnicy wyprawy dotarli do bazy położonej na wysokości 4650 m n.p.m. W okolicach Bazy Włoskiej (Italian Base Camp) leży ok 10 cm śniegu, natomiast dojście do bazy głównej torowalismy w głębokim śniegu do pół uda.
Po długim załatwianiu formalności karawana z Kathmandu do bazy ruszyła w sobotę 28 marca o godzinie 9. Nasze ładunki osobiste i sprzętowe to 28 pakunków do tego dochodzi drugie tyle wyposażenia bazy zapewnionego przez agencję trekkingową. W sumie cała nasza karawana składa sie z 80 tragarzy.
Po 4 dniach wędrówki dotarliśmy do Bogary. Szlak wiódł eksponowanymi śćieżkami po których trzeba się było wspinać wzdłuż stałych poręczówek rozciąganych przez tubylców. Część kulisów z wiekszymi ładunkami musiała obchodzic ten trudny odcinek inną dużo dłuższą i wyżej położoną drogą. Pod koniec dzisiejszej wędrowki ukazał się naszym oczom masyw Dhaulagiri II.
Pierwszego kwietnia dotarliśmy do Dovan. Jest to położona na skraju dżungli osada pasterska służąca również jako pole namiotowe dla wypraw i trekkingów przechodzących tą doliną. Popołunie było dość pogodne, pod wieczór zaczął padać drobny deszcz który szybko przerodził się w wielką burzę. W ciągu godziny spadło 10 cm gradu wielkości grochu, a następnie przez kilka godzin padał deszcz, który kompletnie przemoczył nasze namioty. Jeden z namiotów podmył tak silnie że trzeba było rozstawić nowy.
Rano okazało się że większa część kulisów nie chce iść dalej ze względu na warunki. W okolicach Bazy Włoskiej (Italian Base Camp) leży ok 10 cm sniegu natomiast dojście do bazy głównej jest już w głębokim śniegu do pół uda. Negocjacje z tragarzami trwały około dwóch godzin. W rezultacie zostało ich 35-ciu. Sirdar naszej karawany zwerbował jeszcze kilka osób z miejscowej ludności. Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Sallagari (3010 m.n.p.m), gdzie został rozbity kolejny obóz. Stąd kulisi wahadłowo noszą nasze ładunki do góry. Kierownik Rysiek Gajewski wraz z trzema uczestnikami wyprawy (G.Bargiel, E.Lichota, A.Mikler) udali się na lekko ze szturmowymi namiotami do Italin Base Camp. Jutro (3.05), pozostali uczestnicy wyprawy i kulisi wyruszają również do Bazy Włoskiej.
Trzeciego kwietnia dotarliśmy do bazy włoskiej, skąd tego samego ranka wyszedł do bazy Rysiek Gajewski z trójką wyprawowiczów. Po południu pozostała z nami grupa tragarzy usiłowała wynegocjować, poraz kolejny, wyższe stawki z Sirdarem i po krótkiej, ale burzliwej kłótni postanowili schodzić na dół. Sirdar nie tracąc głowy zorganizował kolejną grupę kulisów, która bez żadnych ceregieli przygotowała ładunki do niesienia i następnego dnia, zgodnie z planem mogliśmy iść dalej.
MIEJSCOWOŚCI