Beskidy24 » Artykuły » Hamuje turystyczny biznes w Małopolsce
Okolice Rabki, województwo Małopolskie
Obydwoje wiedzą, że aby wyrównać wyniki z rekordowego 2007 roku, należy nie tylko zdobywać nowych turystów, ale też sprawiać, by ci, którzy już tu byli, chcieli wracać. Tak jak Kieran Beecraft z żoną Krystyną z Edynburga. - Jestem zachwycony - mówi Beecraft. - Kraków to jedno z najpiękniejszych miast, jakie widziałem. Na pewno tu wrócimy - obiecuje.
Hamuje turystyczny biznes w Małopolsce
Małopolska turystycznie hamuje. Prawie o jedną piątą mniej gości, w stosunku do 2007 roku, odwiedziło nasz region w zeszłym roku. Restauratorzy, hotelarze i przewoźnicy liczą straty.
W 2007 roku turyści zagraniczni zostawili w Małopolsce 3,3 mld zł. W ubiegłym - o 900 mln zł mniej. Tak wypada podsumowanie roku 2008 w raporcie przygotowanym przez Instytut Turystyki.
- Tak marnie nie było od dawna - ocenia Adam Szyfko, który od 14 lat sprzedaje pamiątki na krakowskim Rynku. - Turyści, jeśli są, to tylko chodzą i oglądają - dodaje. To samo mówi Małgorzata Ślifierz, która już pięć lat pracuje jako kelnerka w jednej z krakowskich restauracji. - Jest tragicznie. Napiwki to część mojej wypłaty. Zastanawiam się, czy wystarczy na rachunki - martwi się. Restauracja w tygodniu jest niemal pusta, tylko w weekend pojawiają się turyści. - Tłumów jednak nie ma. Częściej jest to kawa i ciastko, a nie obiad z butelką wina - tłumaczy rozżalona kelnerka.
Mniejsze dochody w branży turystycznej w Małopolsce to efekt m.in. spadku liczby gości odwiedzających nasz region. W 2008 roku do Małopolski przyjechało 8,1 mln turystów, z tego tylko 1,8 mln to cudzoziemcy. Dla porównania: w 2007 r. Małopolskę odwiedziło ponad 8,5 mln turystów, w tym 2,2 mln z zagranicy. Obecne wyniki oznaczają cofnięcie się turystycznego tsunami, które nawiedziło nasz region w rekordowym 2007 roku. - Nie jest to dla mnie żadna nowość - twierdzi wicemarszałek małopolski Leszek Zegzda. - Jak każda moda, moda na Kraków i Małopolskę przeminęła - dodaje wicemarszałek.
Zgadza się z nim Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. turystyki. Przyczynę tak dużego spadku liczby turystów odwiedzających nasze województwo widzi w słabej kondycji gospodarczej świata. - W szczycie sezonu euro i dolar osiągnęły najniższą wartość względem złotówki. Okazało się, że w Polsce jest o 50 procent drożej niż do tej pory - wyjaśnia Leja. Według niej, drugą przyczyną jest światowy kryzys, który sprawił, że ludzie z braku pieniędzy mniej podróżują.
MIEJSCOWOŚCI