Beskidy24 » Artykuły » Bieszczadzki konflikt
15% wpływów ze sprzedaży biletów to konkretnie jaka kwota?
Grzegorz Chudzik: - Za 2007 rok to była kwota bliska 100 tysięcy zł., czyli jest o co walczyć.
Jakie rozwiązanie by pan proponował?
Tomasz Winnicki: - Powinno być rozwiązanie normalne i przyzwoite, czyli jeśli ktoś kupuje bilet wstępu, jakaś część tego biletu mogłaby być odprowadzana jako ubezpieczenie turysty przed jakimś nieszczęściem na szlaku. Tu musi być czysty i klarowny system.
Nad tym systemem pracują już w Sejmie i w Ministerstwie Środowiska. A może powinno dojść do spotkania dyrektorów wszystkich Parków Narodowych i ustalenia jednolitej wykładni przepisów obecnie obowiązującej Ustawy o ochronie przyrody? Ratownicy górscy bez zastrzyku dodatkowych środków mogą w końcu odmówić wyjazdu do akcji - kto wtedy ich wyręczy? Aż strach pomyśleć, co w szczycie sezonu wakacyjnego może się zdarzyć...
Bieszczadzki konflikt
Między Bieszczadzką Grupą GOPR a Bieszczadzkim Parkiem Narodowym dochodzi do konfliktów o pieniądze - i to niemałe. W tym roku GOPR-owcy nie dostaną około 100 tys. zł, które powinien wpłacić Park, choć tak nakazuje mu Ustawa o ochronie przyrody z 2004 roku. Wczoraj w Ustrzykach Dolnych zwaśnione strony nie doszły do porozumienia, a ich argumentów wysłuchała Renata Machnik.
Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego wytyczono 17 lub 18 szlaków turystycznych, przez te szlaki zrodził się konflikt między GOPR-em a dyrekcją BPN.
Grzegorz Chudzik – naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR: - Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to konflikt. Sprawa dotyczy załącznika do zarządzenia dyrektora BPN, który wprowadził nowy cennik opłat za wejście na szlaki BPN. Kuriozum tego cennika polega na tym, że każdy szlak turystyczny został zdublowany wprowadzeniem ścieżki turystycznej; wędrówka po ścieżce i po szlaku niczym się nie różni, są to te same szlaki, natomiast istota tkwi w cenie: turysta za wejście na szlak turystyczny płaci 6 zł, natomiast na ścieżkę turystyczną 5 zł.
Z czego to wynika?
Grzegorz Chudzik: - Wszystkiemu winna jest Ustawa o ochronie przyrody z 2004 roku, która w jednym z punktów stanowiła, że 15% wpływów z biletów do Parku Narodowego gospodarstwa pomocnicze przy parkach przekażą na działalność służb ratownictwa górskiego. Funkcjonowało to znakomicie do zeszłego roku, kiedy był jeden bilet wstępu do parku, w tej chwili możemy rozumieć, że taki cennik jest wybiegiem dyrekcji parku, żeby grupie bieszczadzkiej GOPR tych środków nie przekazywał.
Tomasz Winnicki – dyrektor BPN: - Nie zgadzam się z taką tezą, to rozwiązanie jest zgodne z Ustawą o ochronie przyrody. Gdybyśmy dziś takiej decyzji nie podjęli, w tym roku rozwiązane byłoby z mocy prawa gospodarstwo pomocnicze przy BPN.
MIEJSCOWOŚCI