Beskidy24 » Artykuły » W kasku i uprzęży po tatrzańskich szlakach
Różnica ta zaś bardzo często decyduje o naszym zdrowiu i życiu. Oczywiście, używanie tego typu sprzętu nie jest zalecane wszędzie, ale na najtrudniejszych szlakach w Tatrach.
- Często na tych trudnych trasach dochodzi do potknięć, poślizgnięć. Wystarczy, że popada deszcz, nie mówiąc już o wędrowaniu, gdy zalega śnieg - mówi Marcin Kacperek, prezes Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich. - A nie byłoby tych wypadków, gdyby turyści pomyśleli o zabezpieczeniu. Naprawdę, nie warto narażać życia czy zdrowia. Czasem też warto iść z przewodnikiem.
W kasku i uprzęży po tatrzańskich szlakach
Orla Perć, Świnica, Granaty, Rysy, przełęcz pod Chłopkiem... wszędzie na tych trudnych trasach spory tłok. Niedługo będzie tam wręcz gęsto. I zaczną się wypadki - odpadnięcia od skał, spadające kamienie, poślizgnięcia. Wiele z tych wypadków zakończy się śmiercią lub poważnymi obrażeniami. A wystarczyłoby - jak apelują ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - tak niewiele. Po prostu kask i uprząż!
Na Orlej Perci, najtrudniejszym szlaku w polskiej części Tatr, wciąż należą do rzadkości osoby z uprzężą czy w kaskach. Za to powszedni widok to turyści z olbrzymimi plecakami lub w adidasach.
TOPR od dawna zaleca noszenie kasku i używanie sprzętu do autoasekuracji, ale to wciąż u nas w kraju rzadkość.
- Turyści nie dość, że nie mają zabezpieczeń, to jeszcze z ironicznym uśmieszkiem patrzą na tych, którzy je mają - podkreśla ratownik TOPR, Mieczysław Ziach.
Szkoda, bo używanie sprzętu do autoasekuracji pozwala zminimalizować ryzyko wypadku. Wystarczy założyć uprząż i w czasie wchodzenia wpiąć się za pomocą karabinka do sztucznych zabezpieczeń.
- Gdy człowiek wepnie się do stalowej liny, to jeśli nawet odpadnie od ściany, to zamiast w przepaść, osunie się w dół parę metrów - tłumaczy Adam Marasek, zastępca naczelnika TOPR.
MIEJSCOWOŚCI