Beskidy24 » Aktualności » Jazda na jeden karnet
Obecnie cena karnetu w tym ogromnym ośrodku wynosi ponad 90 zł na cały
dzień. Tymczasem za karnet całodzienny na Skalance lub wyciągach w
Serafinowie zapłacimy tylko 35 zł. To właśnie powoduje, że ludzie
zaczynają chętnie korzystać z mniejszych, ale tańszych stoków.
- Może w Oszczadnicy warunki są lepsze, ale względy finansowe też
odgrywają dużą rolę - mówi Małgorzata Wilczyńska z Katowic. Ważne jest
też to, iż na zwardońskich wyciągach nie ma kolejek jak w Oszczadnicy.
- Na dodatek, chcąc jeździć na kilku wyciągach, nie trzeba stać w
oddzielnych kolejkach, bo karnet kupiony w jednym okienku, obowiązuje
na kilku stokach %07- podkreśla katowiczanin Leszek Dobosz.
Do tej pory Słowacy nie mieli na swoich stokach ratownika GOPR. To się
zmieniło. - Gdy zachodzi potrzeba udzielenia komuś pomocy, to my to
robimy. Słowaków zwozimy po ich stronie, a Polaków po naszej - tłumaczy
Antoni Hula, ratownik Beskidzkiej Grupy GOPR.
Można szusować do woli
Karnet kupiony na Skalance w Zwardoniu kosztuje 35 złotych. Uprawnia do
nieograniczonej ilości przejazdów na trzech wyciągach po polskiej
stronie oraz trzech stokach w słowackim Serafinowie. Podobnie jest za
miedzą, gdzie zakupując całodzienny karnet za 350 koron, czyli około 36
zł można jeździć do woli, a na polskiej stronie skorzystać da się z
niego również trzy razy. W przyszłości właściciele obydwu ośrodków chcą
poszerzyć ofertę, wprowadzając karnety umożliwiające całodzienne
szusowanie po obu stronach granicy. Sprawę trzeba jednak dograć w
odpowiednich urzędach zarówno w Polsce, jak i na Słowacji. Na sześciu
współpracujących ze sobą wyciągach można jeździć od godz. 9.00 do 16.00.
Łukasz Gardas
POLSKA Dziennik Zachodni
Jazda na jeden karnet
Data: 16 lutego 2008 Region: Zwardoń
W Zwardoniu i słowackim Serafinowie narciarze mogą szusować mając tylko jeden karnet! To pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce. Jej wprowadzenie w życie w dużym stopniu umożliwiło wejście Polski i Słowacji do układu z Schengen.
- Od dawna myśleliśmy o współpracy ze Słowakami, ale dzieliła nas granica. Teraz można już poruszać się swobodnie, więc postanowiliśmy działać razem - tłumaczy Mieczysław Śliwa, właściciel wyciągów Skalanka w Zwardoniu.
Na jednym karnecie można pojeździć na trzech wyciągach w Polsce - dwóch talerzykowych (jeden o długości 300, a drugi 350 metrów) i orczykowym o długości 700 m, a także trzech wyciągach talerzykowych na Słowacji o różnych skalach trudności i długościach - 600, 900 i 1000 metrów.
Zdaniem Alojza Petraka, szefa ośrodka w Serafinowie, porozumienie to trafiony pomysł. - Współpraca międzynarodowa ma przyszłość. Klienci szukają urozmaicenia, a połączenie sił na pewno im to daje. Gdy komuś znudzi się jeżdżenie na jednym stoku, może przejść na inne o różnej długości i stopniu trudności - mówi Słowak.
Narciarze uważają, że inicjatywa jest przyszłościowa i Zwardoń, jako wciąż jeszcze mało znany ośrodek zimowy, będzie mógł się przez to rozwinąć. - Jeżeli ceny wspólnych karnetów będą przystępne, to w przyszłości połączenie wyciągów jest dobrym posunięciem - uważa Tadeusz Leszczyński z Żor.
Słowacy też chwalą pomył. - Dzięki temu, że można szusować na różnych stokach, oferta staje się atrakcyjniejsza, a na tym to przecież polega, by odciągnąć od konkurencji jak najwięcej ludzi - twierdzi Petra Chaviloćkova ze Skalitego.
O pozyskanie jak największej ilości narciarzy warto powalczyć, bo konkurencja w okolicy jest faktycznie bardzo duża.
- Kilkanaście kilometrów stąd, w Oszczadnicy, jest wielki kompleks narciarski Wielka Raca, który ciągle się rozrasta. Powstają tam nowe wyciągi, ale też ceny wzrastają - mówi Alicja Hajzik z Warszawy.
MIEJSCOWOŚCI