Beskidy24 » Aktualności » Pszczyński Oddział PTTK bogatszy o szesnastu nowych przewodników ...
Blachy i licencje
Uprawnienia przewodników beskidzkich otrzymali: Barbara i Bogumił
Bandołowie, Magdalena Cholewa, Marian Jędrysik, Bronisław Kąkol, Teresa
Kloc, Alicja Matusiak, Elżbieta Motyka, Henryk Motyka, Joanna Rozmus,
Zofia Stawowczyk, Bartłomiej Szpyrka, Krzysztof Wawrzyczek, Katarzyna
Wicher, Beata Żyła.
Minutą ciszy uczczono pamięć Jerzego Wieczorka, który zmarł kilka dni
po zdanym egzaminie na przewodnika. Odznakę przyznano mu pośmiertnie.
Rozmowa z Barbarą Bandołą
Turystyka we krwi
Polska Dziennik Zachodni: Czy dla nauczycielki i dyrektora kierującego dużą szkołą egzamin przewodnicki też był trudny?
Barbara Bandoła: Był jednym z trudniejszych w moim życiu, mimo że mam
za sobą wiele egzaminów na różnych studiach, z podyplomowymi łącznie.
Tu trzeba wykazać się wiedzą z wielu dziedzin i dość dobrze umieć nią
operować. To sprawdzian z geografii, topografii, etnografii, historii,
historii turystyki...
PDZ: Jak przygotowywaliście się do uzyskania licencji?
BB: Kurs przewodnicki nas dyscyplinował, systematyzował i porządkował
naszą wiedzę. Mieliśmy bardzo dobre wykłady z tych wszystkich dziedzin,
które wymieniłam. Poza tym każdy z nas gromadzi - niektórzy od lat -
literaturę, przewodniki, mapy, ponieważ nie jesteśmy turystami od
dzisiaj.
PDZ: A kiedy państwo złapaliście turystycznego bakcyla?
BB: Powiedziałabym, że mieliśmy go zawsze. My z mężem chodzimy po
górach odkąd się znamy, czyli mniej więcej od 16. roku życia. Zawsze
razem spędzaliśmy czas w górach.. Nie zmieniło naszych pasji
małżeństwo, a gdy pojawiły się dzieci, zabieraliśmy je z sobą w góry,
gdzie spędzaliśmy każdy urlop.
PDZ: Nie każdy turysta zostaje przewodnikiem.
BB: To prawda. My też byliśmy turystami indywidualnymi do momentu, gdy
wstąpiliśmy do koła PTTK Magurka w Woli. Koło to zrzesza ponad sto osób
i jest największym w oddziale pszczyńskim. Bardzośmy się tam wszyscy
zaprzyjaźnili, a jednocześnie zaczęliśmy chodzić po górach w bardziej
zorganizowany sposób. Kiedy pojawiła się okazja zrobienia kursu
przewodnickiego, postanowiliśmy z niej skorzystać. Mąż, który jest
górnikiem i niedługo przejdzie na emeryturę może się odnaleźć w
prowadzeniu grup jak w drugim zawodzie. Ja może kiedyś też. W moim
zawodzie takie kwalifikacje i umiejętności są bardzo przydatne. Już
zresztą coś w tym zakresie staram się w szkole robić. Mamy nawet małe
koło PTTK, zachęcamy dzieci do turystyki, uczymy je jeździć na nartach.
PDZ: Macie swoje ukochane miejsca w górach?
BB: Jako szkoła tischnerowska często wyprawiamy się w Gorce i chodzimy
regularnie na rajdy na Turbacz. Jako członkowie Magurki bardzo jesteśmy
związani z Beskidem Małym, Śląskim, ale też z Żywiecczyzną.
Najukochańszą górą jest Babia. Bardzo kultowe miejsce dla wszystkich
przewodników. Samotnica, królowa niepogód, taka góra, która stawia duże
wymagania. Najwyższa góra Beskidów (1.725 metrów - to a propos
egzaminu) i przy tym bardzo malownicza. Widać ją pięknie ze wszystkich
szczytów beskidzkich.
POLSKA Dziennik Zachodni
Pszczyński Oddział PTTK bogatszy o szesnastu nowych przewodników beskidzkich
Data: 28 grudnia 2007
W majestacie gór i w ich obliczu/ biorąc za świadków ten ogień płonący i was, przyjaciele, ślubuję przed wami i mym sumieniem: Być przewodnikiem, prowadzić ludzi w góry, być im przyjacielem i opiekunem. Uczyć ich gór, prawdziwej miłości do nich, a także pokory przed ich potęgą. Dzielić się z nimi szczęściem i radością, które góry niosą, budzić w nich pragnienie poznania oraz wrażliwość na piękno i prawdę. Dbać o ich zdrowie, życie i bezpieczeństwo bardziej niż o swoje własne. To właśnie jest moim szczerym i świadomym pragnieniem".
"Majestat gór" tym razem zastąpiła historyczna sala pszczyńskiego ratusza, "płonący ogień" - czerwień polarowych bluz, w jakich przybyli bohaterowie tej uroczystości. Cała reszta, o której mówią słowa przewodnickiego przyrzeczenia na pewno się zgadzała. Ludzie gór nie rzucają słów na wiatr. Zwłaszcza, że by dojść do tego momentu, jaki stał się ich udziałem w przedświąteczny czwartkowy wieczór, musieli pokonać niezły "szlak".
Kurs przewodnicki to wyższa szkoła jazdy, trwająca dwa lata. Wykłady z bardzo różnych dziedzin, obczytywanie się w literaturze, studiowanie map, przewodników, oswajanie tras w terenie - to wszystko daje dość czasu na zweryfikowanie decyzji, czy naprawdę chce się dołączyć do grona przewodników czy pozostać tylko turystą pasjonatem.
- To decyzja bardzo świadoma i dojrzała. Przecież nikt tu nie myśli o profitach, wszyscy z reguły mają swoje zawody i pracę, która daje utrzymanie - powiedział Jacek Czober, prezes pszczyńskiego oddziału PTTK. Nestorka tutejszych przewodników Felicja Wojtyła, wspominała swój egzamin jako "doktorat wszechnauk". Ale kiedy był już za nią czuła, że ma "GPS w głowie". W samym słowie "przewodnik" zawiera się ogromna wiedza, doskonała orientacja w terenie, która pozwala bezbłędnie trafić do celu, a jeśli po drodze przydarzą się tarapaty - umieć zachować zimną krew i zapewnić bezpieczeństwo grupie. Takie cechy często mają nauczyciele. Nic więc dziwnego, że wśród 16 osób, które składały przyrzeczenie było kilkoro nauczycieli. Turystyczna zaś pasja często łączy małżeństwa. Przykładem - Barbara i Bogumił Bandołowie, Elżbieta i Henryk Motykowie oraz Teresa i Zbigniew Klocowie.
W PTTK-owskim żargonie moment przyjmowania nowicjuszy do grona przewodników nazywa się blachowaniem. Pochodzi to od odznaki, jaką każdy przewodnik otrzymuje. Widnieje na niej zarys Babiej Góry, smreczek i chmurka - widok jakby wyjęty z beskidzkiego szlaku. Każda odznaka ma swój numer. Jest więc jak dowód tożsamości przewodnika. Oprócz tego otrzymuje się licencję wydaną przez marszałka województwa. Wprowadzona przed kilku laty jest równoznaczna z uprawnieniem do bycia przewodnikiem zawodowym. Aby ją otrzymać, trzeba być osobą pełnoletnią. Dlatego Kasia Wicher, mimo że złożyła przyrzeczenie i dostała blachę oraz służbowy polar, musi poczekać na nią kilka miesięcy. 17-letnia pszczynianka była beniaminkiem kursu, a egzaminatorów zachwyciła swoją wiedzą i umiejętnością jej przekazywania.
- Do zobaczenia na szlaku. I od dziś mówcie mi Rysiek - powiedział do młodszych koleżanek i kolegów Ryszard Ziernicki, prezes samorządu przewodników województwa śląskiego.
MIEJSCOWOŚCI