Beskidy24 » Aktualności » Goprowcy palą znicze w miejscach jurajskich tragedii
W każdym z takich miejsc ratownicy
zapalą znicz. Minutą ciszy uczczą pamięć ofiary wypadku. Ponieważ
jednak Jura to nie tylko Podlesice, ale bardzo rozległy teren od
Krakowa po Częstochowę, także w odległych miejscach przed Wszystkimi
Świętymi nie zabraknie symbolicznych lampek. Aby zdążyć, ratownicy
rozpoczynają odwiedzanie tych terenów już kilka dni wcześniej.
Wielu z krążących ze zniczami ratowników uczestniczyło w akcjach ratunkowych w miejscach, które teraz odwiedzają.
W
tym roku towarzyszyć im będą licealiści Zespołu Szkół im. Gostkowskiego
w Łazach. Uczniowie klasy o profilu ratownictwo górskie też wyszli
"szlak pamięci". Ratownicy opowiadają młodzieży o błędach lub
prawdopodobnych przyczynach tragedii.
Goprowcy mają jeszcze inny
pomysł uczenia pamięci ofiar Jury. Chcą postawić symboliczny grób, tych
którzy zginęli podczas wspinaczki po skałkach, jaskiniach.
-
Wiem, że tym pomysłem jest także zainteresowany sołtys Skarżyc koło
Zawiercia. Porozumieliśmy się w tej sprawie. Chcemy, by taki
symboliczny grób powstał w pobliżu zabytkowego kościółka - mówi szef
jurajskich goprowców.
Dziennik Zachodni
Goprowcy palą znicze w miejscach jurajskich tragedii
Data: 13 grudnia 2007 Region: Jura Krakowsko-Częstochowska
Ratownicy Jurajskiej Grupy Górskiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Podlesicach na Jurze od wczoraj
odwiedzają i znakują miejsca, w których doszło do tragedii. Wszędzie
tam, gdzie zginęli wspinacze, lub osoby chodzące po skałkach pojawiają
się drewniane krzyże.
Przy nich przed Wszystkimi Świętymi ratownicy palą znicze.
-
To wyraz naszej pamięci o ludziach, którzy tu zginęli. To taka
niepisana tradycja GOPR-u - mówi Piotr van der Coghen, naczelnik
Jurajskiej Grupy GOPR w Podlesicach.
Ratownicy idą szlakiem
wiodącym przez miejsca, w których ginęli ludzie. Czasem byli to
niedoświadczeni turyści. Jednak w wielu przypadkach śmiertelnym
wypadkom ulegali tu bardzo znani wspinacze i instruktorzy wspinaczki.
-
Na Jurze giną doświadczeni wspinacze, alpiniści, którzy niejednokrotnie
zdobywali kilkutysięczne szczyty oraz ludzie, którzy o wspinaczce
niewiele wiedzą. Ci pierwsi prawdopodobnie wspinając się po
dziesięciometrowych skałkach zlekceważyli niebezpieczeństwo - wspomina
naczelnik GOPR. - Na przykład na skale Wielbłąd zginął bardzo
doświadczony instruktor wspinaczki z Łodzi. Natomiast w Studni
Szpatowców w Podlesicach zginęła kilkunastoletnia Ania z Warszawy.
Wcześniej piła tam z kolegami alkohol. Prawdopodobnie nie miała
pojęcia, jakie niebezpieczeństwo mogło jej tam grozić. Spadła z
wysokości około siedmiu pięter. Zresztą Studnia Szpatowców to bardzo
niebezpieczne miejsce. Straciło tam życie już w sumie pięć osób, między
innymi grzybiarz, który zaglądał do jaskini prawdopodbnie z ciekawości,
czy niemiecki alpinista.
MIEJSCOWOŚCI