Beskidy24 » Aktualności » Istebna - Strażnik biurokrata
Witold Szozda, Nadleśniczy z Nadleśnictwa Wisła
Przełożony
strażnika, nie może uwierzyć w to, co usłyszał. Nic dziwnego,
nadleśniczy słynie w okolicy jako osoba o dobrym sercu, która pomogła
wielu niepełnosprawnym.
Ostatnio w ośrodku edukacji ekologicznej w Istebnej otworzył nawet specjalną salkę właśnie dla takich dzieci.
– Mam nadzieję, że te informacje się nie potwierdzą, bo jeśli tak, to wyciągnę surowe konsekwencje. Jestem porażony i załamany tym, co słyszę, bo przecież zgodnie z przepisami ta kobieta w ogóle nie musiała pytać o zgodę. Jeśli ta sytuacja się potwierdzi, osobiście pojadę przeprosić tych ludzi.
Radni z Istebnej są poruszeni historią
–To bulwersujące i wykracza pozamoje wyobrażenie – mówi Józef Polok, jeden z tutejszych radnych.
– Strażnik podszedł do problemu biurokratycznie. Zabrakło w tym wszystkim serca.
Gdybym ja był na jego miejscu, sam zaproponowałbym im przewóz autokarem. W imieniu
mieszkańców
Istebnej chciałbym te wszystkie 50 osób po prostu przeprosić i mam
nadzieję, że w najbliższym czasie znowu nas odwiedzą – tłumaczy Polok.
Anna Suchoń, wicedyrektor gliwickiego stowarzyszenia „Ja, ty, my”
tłumaczy, że dziecko z porażeniem mózgowym 20-metrowy odcinek drogi
pokonuje pieszo w ponadpół godziny. –Proszę więc sobie wyobrazić,
wjakim stanie dotarliby nasi podopieczni, gdybyśmy po dwóch godzinach
mimo wszystko nie zdecydowali się przewieźć ich na miejsce prywatnym
samochodem. Mam tylko nadzieję, że ten człowiek naprawdę nie zdawał
sobie sprawę
z tego, o czym i do kogo mówi. Gdyby faktycznie podjął
taką decyzję, wiedząc z kim ma do czynienia, to jestem załamana -
przyznaje wicedyrektorka.
źródło: www.dz.com.pl
Agnieszka Barzycka
Istebna - Strażnik biurokrata
Data: 13 grudnia 2007 Region: Istebna
Pracownik leśny zabronił wycieczce niepełnosprawnych przejazdu z Kubalonki na Stecówkę, choć nie miał takiego prawa.
Pół setki niepełnosprawnych osób z Gliwic przyjechało do Istebnej na jednodniową wycieczkę, zorganizowaną przez Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych ich Rodzin i Przyjaciół „Ja, ty, my”. Przed schroniskiem na Stecówce miało być ognisko, msza, odpoczynek na świeżym powietrzu.
Dzień przed wyjazdem dogrywano ostatnie szczegóły
Właścicielka
schroniska chciała, abyśmy poinformowali straż leśną o przejeździe –
opowiada Bożena Radzka, jedna z organizatorek wycieczki.
– Dała
numer telefonu do jednego z nich, ale kiedy zadzwoniłam, był oburzony i
zakomunikował mi, że autokarem nie możemy tamtędy przejechać, że takich
spraw się na dzień przed przyjazdem nie załatwia i że potrzebne jest
pisemne pozwolenie od nadleśniczego, na które czeka się co najmniej dwa
tygodnie.
Kobieta wspomina, że strażnik nie przyjmował do wiadomości, iż mowa tu jest o osobach
niepełnosprawnych.
– Skąd mogłam wiedzieć, że trzeba pisać oficjalne pismo? Nigdy z czymś
takim się nie spotkałam – mówi Bożena Radzka.
– Chciałam być wobec nich w porządku i zadzwoniłam, jak się jednak potem dowiedziałam
odmieszkańców, niepotrzebnie, bo i tak wszyscy tamtędy jeżdżą i nikt o pisaniu podań do nadleśnictwa nie myśli.
Mieszkańcy Trójwsi Beskidzkiej stanęli murem za gliwickimi niepełnosprawnymi
To
się w głowie nie mieści – mówi Stanisław Zowada z Koniakowa, który
zadzwonił do naszej redakcji. – Przyjechali do nas, by nam pokazać, że
są tacy ludzie jak oni, że chcą być godnie traktowani. Jest mi wstyd,
że takie coś spotkało ich wmojej gminie.
Sam strażnik leśny nie poczuwa się do winy i w rozmowie z nami stwierdził, że nie ma zamiaru nikogo przepraszać.
– Skąd miałem wiedzieć, że tam będzie tyle osób niepełnosprawnych? – dziwi się całemu zamieszaniu Gerard Gruca.
–
Ile to razy próbowano nas oszukać mówiąc, że jadą z osobą
niepełnosprawną, a potem się okazywało, że jechali po prostu na
imprezę. Może to ta pani mnie źle poinformowała. Tak, na pewno nie
powiedziała mi, że w autokarze są niepełnosprawni. Od początku coś
kręciła. Gliwice to nie Jest miasto samych niepełnosprawnych, skąd
miałem wiedzieć, że w tym autokarze tacy są?
MIEJSCOWOŚCI
dodano grudnia 2, 2014 09:43
Dodany przez: Łosie , temat: Ten strażnik to tragiczna pomyłka nadleśnictwa w WiśleNiestety miałem wątpliwą przyjemność natknąć się niedawno na funkcjonariusza z artykułu. W czasie przeprowadzania czynności był chamski, skrajnie nieprofesjonalny i wielokrotnie wykazał się nieznajomością przepisów i rozporządzeń, na podstawie których działał. Zachowywał się jakby pozjadał wszystkie rozumy i wszystko mu było wolno. Obstawiam, że to stary milicjant albo zomowiec. To, że ten człowiek jest jeszcze na służbie to jest hańba dla munduru i dla praworządności. Nie wierzę w żadne słowo jego bezczelnych tłumaczeń, na pewno dobrze wiedział z kim ma do czynienia. Nie zdziwiłbym się gdyby następnego dnia zrobił zasadzkę i zaaresztował autokar. Ten człowiek jest nieobliczalny i skrajnie nieodpowiedzialny.