Beskidy24 » Aktualności » Jest szansa na kompromis, który zakończy rozjeżdżanie gór
Paweł Szymkowski (z przodu) i Wojciech Szymkowski (w tle) wierzą, że powstanie tor (© Jacek Drost)
- Jeździmy dla przyjemności i tego się dalej trzymajmy. Nie bądźmy dla innych utrapieniem! - piszą członkowie klubu, którzy skierowali do miasta prośbę o wyznaczenie terenu dla sportów motorowych.
Henryk Juszczyk, pełnomocnik prezydenta miasta zapewnia, że niebawem problem zostanie rozwiązany.
- Wydzielimy teren, na którym będzie mógł powstać tor motocrossowy. Mamy już taki grunt na oku, ale na razie nie chciałbym jeszcze zdradzać szczegółów - mówi Juszczyk.
POLSKA Dziennik Zachodni
Jest szansa na kompromis, który zakończy rozjeżdżanie gór
Data: 21 lipca 2009 Region: Bielsko-BiałaBielscy miłośnicy motocrossu proponują, by miasto wyznaczyło teren dla sportów motocrossowych, a wtedy oni zaprzestaną rajdów po górach. Władze są zainteresowane takim rozwiązaniem i obiecują, że już niebawem tor powstanie. To może zakończyć trwającą już od kilku lat wojnę między motocrossowcami, a szukającymi spokoju mieszkańcami i turystami.
- Co roku wiosną i latem problem wraca jak bumerang. Jak przegonimy jednych, pojawiają się inni miłośnicy jednośladów - mówi Krzysztof Gałuszka, naczelnik bielskiej drogówki.
Wojciech Szymkowski podkreśla, że problem bierze się stąd, że w mieście, które kiedyś było potęgą w sportach motocrossowych, nie ma toru dla miłośników tej dyscypliny.
- Najbliższy taki obiekt znajduje się sto kilometrów stąd, w Konarach pod Jędrzejowem. Był też w Kętach, ale został zamknięty. Ponad stu bielskich motocrossowców nie ma gdzie trenować. Jeździmy na dziko. Obok cmentarza w Kamienicy, na polach nieopodal hipermarketu Auchan, niektórzy po górskich stokach - mówi Szymczak.
Startują w różnych zawodach w kraju i na świecie, więc muszą gdzieś trenować. Są wśród nich utytułowani zawodnicy. W ubiegłym roku Mariusz Frycz został mistrzem Polski w enduro E1, Paweł Szymkowski mistrzem Polski enduro juniorów, a Sebastian Krywult - stypendysta miasta za osiągnięcia sportowe - mistrzem Polski w enduro 2/3.
Gałuszka przyznaje, że najlepszym rozwiązaniem jest wyznaczenie terenu, gdzie mógłby powstać tor. - W ten sposób jazdę motocrossowców można będzie ucywilizować. Lepiej się dogadać, niż uprawiać partyzantkę. Nikomu to przecież nie służy - mówi.
Tymczasem w przekonaniu sporej grupy motocrossowców władzom miasta nie zależy na rozwiązaniu problemu. Uważają, że łatwiej kupić quada dla policji i posłać w góry patrol, by wlepiał im mandaty, niż znaleźć kawałek terenu, gdzie mogliby jeździć.
- To nie jest zupełnie tak. Kary dla motocrossowców nie są zbyt dolegliwe, a te patrole można byłoby skierować w inne miejsca - komentuje naczelnik drogówki.
MIEJSCOWOŚCI