Beskidy24 » Artykuły » Z cyklu Ekotrucie czyli o ochronie przyrody słów kilka.
A teraz przykład zimowy, Tatry ciche bezludne. Mnichowym Żlebem
zjeżdża czwórka skialpinistów, cichutko, pięknie szusują na taflę
zamarzniętego jeziora. U wylotu żlebu panowie z TPN-u "nagradzają" ich
mandatami po 100zł. od osoby. Fajnie? A jakże.
Przykład drugi, cisza,
zima w pełni, z Kotła Gąsienicowego słychać tylko odgłosy i krzyki
narciarzy przywyciągowych tzn. "boiskowców".
Z Karbu zsuwa się
powoli (na fokach, żeby śniegu nie pociąć, bo też jest pod ochroną)
czwórka skitourowców. Krótka przerwa na posiłek przy dużej wancie pod
Małym Kościelcem. A tu patrzcie ludzie, dzielny strażnik na telemarkach
podjeżdża i łup mandacik. I cóż za wnioski wobec powyższego? Jak mawiał
St. Lem "świat zgłupiał i jedzie na świni".
Otóż to, po cholerę karać tysiące śmiecących pseudo turystów - oni
zapłacili, są ich tysiące, nasz klient nasz pan, klient ma zawsze
rację. Lepiej wlepić wysoką karę zakochanym w Tatrach świrom.
Na tym
samym terenie złapano 7 Norwegów na telemarkach w żlebie i od głowy
skandynawskiego wikinga po 200 zetów skasowano. Żleb pozostał bieluśki
i czysty ze śladem po zjeździe - zaiste przyroda bardzo tu ucierpiała.
Wybaczcie proszę goście naszego portalu to wzburzenie, ale poniosło
mnie, bo byłem jednym ze skitourowców płacących tej zimy w/w mandaty.
Ato boli starego cepa górskiego.
Z poważaniem,
Beskidy24
Z cyklu Ekotrucie czyli o ochronie przyrody słów kilka.
Ekoterroryzm czy zdrowy, świadomy ruch ekologiczny? Grupy
fanatyków robiących miedialne akcje, czy codzienne przestrzeganie zasad
ochrony środowiska?
Ciągle nurtują te pytania zwykłych turystów, którzy na co dzień
wędrują, żeglują, jeżdżą na rowerach, konno, biegają etc. Oto jedna z
opini opracowana na podstawie wielu rozmów, dyskusji, sprzeczek w
gronie wytrawnych turystów górskich. Aby tekst ten był bardziej
czytelny podajemy go w formie konspektu.
Tatry - nasz najpiękniejszy Park Narodowy, powstał
po wielu latach starań PTT dzięki grupie działaczy, którym przyszłość
Tatr i ich zdewastowanie nie dawało spokoju.
A co dzisiaj obserwujemy?
Budki z biletami wstępu, wolnorynkowy
nakaz jak największej ilości kupujących i co za tym idzie wchodzących
na teren TPN. W sezonie są to codziennie dziesiątki tysięcy ludzi
(Morskie Oko, Dol. Kościeliska) nie mających nic wspólnego z turystyką.
Ot być w Zakopcu i nie zobaczyć "Moka" to hańba dla wczasowicza. Te
tłumy pieszych, a poza tym konie, dyliżanse, specjalne zezwolenia na
wjazd vipów, wycieczki zakładowe i szkolne itp., powodują prawdziwy
najazd barbarzyńców na ściśle chronione tereny. Ważny jest bilet, a po
drodze oczywiście parkowi strażnicy w roli "kanarów" kontrolujących te
bilety (a nuż ktoś nie wykupił).
Stoją już "Toi-toi", wycieczki
coraz częściej wynajmują przewodników, ale przy tej ilości wchodzących
do parku ludzi, obrzeża szlaków i tak przypominają wielką kluchę
(polecamy chwilowe "rzucenie okiem" w przydrożne krzaczki), brzegi Moka
to wręcz górska Copacabane, monety do jeziorka, pety pod bucika,
okruchy dla kaczek, no a potem browarek w schronisku, a browarek
wiadomo moczopędny jest bardzo. Dzwoniące komóry, olbrzymie tłumy,
zamęczone konie, ryczące bachory, grotołazi, wspinacze i ceperska brać
gnoi te piękne tereny na całej długości szlaków.
MIEJSCOWOŚCI