Beskidy24 » Artykuły » GSB - Dzień VII (Rabka)
Nieduży rynek przez który przebiega główna droga pokonujemy na ukos, kierując się w stronę Zakopianki. Szlak podążą wzdłuż remontowanej drogi do miejscowości Naprawa, gdzie odbijamy w nieco mniejszą drogę, również asfaltową prowadzącą do Skawy. Nieco za przystankiem PKP zjeżdżamy w lewo w polną drogę. Polami jedziemy w kierunku Rabki. Niekiedy trzeba domyślać się jak przebiega szlak, gdyż nie ma żadnych oznaczeń (ciężko byłoby zresztą znakować szlak na polu). Przecinamy zakopiankę co w moim przypadku nie było łatwe (non-stop jadące samochody) i po krótkim zjeździe leśno-polnym jesteśmy w Rabce. Uzdrowiskowo-Sanatoryjna miejscowość z kilkoma „ogródkami” po drodze może zachęcać do dłuższego odpoczynku. Ja jednak postanowiłem nie ryzykować i od razu pojechałem w kierunku bacówki pod Maciejową.
Gdy kończą się ostatnie zabudowania wjeżdżamy w pełną kolorów krainę pół i lasów. Co chwilę stawałem robiąc zdjęcia i podziwiając widoki na okoliczne góry. Sam podjazd z Rabki trwa ok. godziny. Sama końcówka, gdy dojeżdżamy (pchamy) rower do wyciągu jest stroma.
Na Polanie Przysłop byłem po raz pierwszy. Widok polany z bacówką schowana gdzieś u jej boku w promieniach zachodzącego słońca wywołał u mnie efekt „opadnięcia szczęki”. Rzuciłem rower czym prędzej i zasiadłem na tarasie z widokiem na Babią Górę i Tatry racząc się niezwykle zimnymi orzeźwiającym napojem o którym marzyłem już od dłuższego czasu.
Na liczniku pojawiło się 170 km z czego ok. 35 to dzisiejszy wynik. Jutro przejazd przez Gorce (Turbacz może Lubań). Do zobaczenia wkrótce !!
Grzegorz
Beskidy24.pl
GSB - Dzień VII (Rabka)
Właśnie minął tydzień od czasu gdy wyruszyłem z Ustrońskiego dworca PKP. W tym czasie przeciąłem Beskid Śląski i Żywiecki by stanąć na początku szlaku przez jakże piękne krajobrazowo Gorce.
Już siódmy dzień z kolei słońce za oknem świeci i budzi wszystko do życia, również moje obolałe nogi. Trójka turystów z którymi dzieliłem pokój tej nocy jeszcze śpi. Oni również próbują przejść cały czerwony szlak beskidzki. Mają nieco więcej czasu, bo 2 tygodnie jeszcze. Ja zaledwie 5 dni. W tak spokojnym, zacisznym miejscu jakim jest Schronisko na Hali Krupowej ciężko pozbierać się do dalszej drogi ale nowe miejsca czekają…
Tak więc o godz. 12.00, po śniadaniu i krótkim serwisie roweru byłem gotów do jazdy.
Pierwsze metry to od razu podjazd, na Okrąglice (1239). Szybko więc mamy okazję rozgrzać się po leniwym poranku. Przejeżdżamy z prawej strony szczytu i zaczynamy delikatnie, powolutku obniżać się terenem w dół. Przez Urwańca (1106) i Naroże (1063) kierujemy się w stronę Cupla (887) i Bystrej.
Początkowo nieco płaskiego terenu. W każdym takim „wywłaszczeniu” liczyć możemy na wielkie kałuże i zwały błota. Deprymuje to trochę gdy za każdym razem trzeba zsiadać z roweru i obchodzić bokiem wszystkie te miejsca. Jedziemy dalej. Teren obniża się coraz bardziej i zaczyna się już konkretniejszy zjazd. Czasami jest to ścieżka leśna ale częściej droga przybiera kształt koryta, którego środkiem spływa strumyk, są kamienie, patyki, korzenie. Zjazd jest często techniczny, czasami szybki, często również bywa bardzo szybki. Do samej Bystrej samego zjazdu będzie ok. 6 kilometrów z czego ostatnie 2 to piękny, mega szybki szuter o dość łagodnym nachyleniu – coś pięknego po zmaganiu się z kamieniami i błotem !!
W Bystrej godzinny popas przy Super-Samie. Arbuz, brzoskwinie, jabłka, lody, kanapki - wszystko naraz. To właściwie pierwszy sklep od Węgierskiej Górki. Kolejne kilka kilogramów trafia do plecaka i w drogę.
Po kilku-kilometrowym, bardzo sympatycznym zresztą, odcinku polnej drogi docieramy do Jordanowa.
Galeria
MIEJSCOWOŚCI