Beskidy24 » Artykuły » Przełęcz Liliowe
Żeby dać nam jeszcze więcej wrażeń, na nocleg poszliśmy do doliny
Jaworzynki. Zdawalismy sobie sprawę że to nielegalne spać w szałasie i
że jak na złapią... to się chyba nie wypłacimy. Piękny wieczór na
polanie, piękne góry dookoła i ten dreszczyk emocji - nie dało się tak
po prostu zrezygnować.
Usnęliśmy natychmiast.
Nad ranem gdy jedliśmy kanapki a Szymon jeszcze jak mnie pamięć nie myli jajka
gotował na kuchence, podeszli dwaj panowie (chyba z Parku Tatrzańskiego) i po krótkiej
konfrontacji dotyczącej naszego pobytu w dolinie, tak wcześnie rano,
nic nie mówiąc - odeszli. Wiedzieli że spaliśmy w szałasie. Wiedzieli, a jednak
zrozumieli. Poczciwi ludzie...
Zapraszam do galerii zdjęć
Grzegorz
Beskidy24
Przełęcz Liliowe
To był jeden z moich pierwszych wyjazdów w Tatry. Wszystko było nowe, fascynujące. Choroba górska na dobre krążyła w żyłach. Choć razem z Szymonem byliśmy jeszcze laikami to mieliśmy najlepszego na świcie nauczyciela górskiej przygody - Jacka. Nie obawiałem sie niczego, chciałem tylko chłonąć góry i wszelką wiedzę na ich temat...
Październik. Jeszcze w nocy wyruszyliśmy z Zakopanego w kierunku Kuźnic, by przez Skupniów Upłaz i przełęcz między Kopami dostać się niebieskim szlakiem na Halę Gasienicową. Śniegu w Zakopanym było niewiele ale w Gąsienicowej, jak na październik - mnóstwo. Przy szałasach zrobiliśmy krótki popas. Jacek odpalił papierosa, Szymon przysnął na chwilę, a ja biegałem z aparatem i nie mogłem się nacieszyć widokami. Nie zaglądaliśmy do schroniska - poszliśmy od razu w kierunku dolnej stacji krzesełek na Kasprowy.
Pogoda była wymarzona. Słońce, śnieg, lekki mróz. Bezwietrznie.
Piramida Kościelca była jak Everest, gdy spogladałem na jej sylwetkę. Świnica piętrzyła się tuż na prawo, schowana w cieniu.
Podchodziliśmy na przełęcz. Było stromo i nawet myślałem wtedy o zagrożeniu lawinowym ale to nie były warunki ku temu i Jacek doskonale o tym wiedział. Nie zabrałby nas, gdyby istniał choćby cień zagrożenia.
Gdy wyszliśmy na przełęcz a przed nami rozpostarła się panorama Tatr. Oniemiałem.
Po horyzont góry, gdzie by nie spojrzeć. Szczęscie i wolność w jednej chwili. Posypały się pytania: a ten szczyt jak się nazywa? a ta dolina? a jak na ten można wejść? a jak tu jest trudno? a kiedy pójdziemy? Jacek miał wtedy dużo cierpliwości do nas.
Zrobiliśmy wspólne zdjęcie na przełęczy poczym podreptaliśmy przez Beskid na Kasprowy. Schodziliśmy niebawem zielonym szlakiem przez Myślenickie Turnie do Kuźnic.
Galeria
MIEJSCOWOŚCI