Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Aktualności » Nieprecyzyjne przepisy chronią porzucone wraki w beskidzkich lasach

Porzucone audi 100 w bielskiej Dolinie Gościnnej, objętej ochroną przyrodniczą. (© fot. Marian Młynarski)

Porzucone audi 100 w bielskiej Dolinie Gościnnej, objętej ochroną przyrodniczą. (© fot. Marian Młynarski)

Marek Stańco, naczelnik Wydziału Komunikacji bielskiego Urzędu Miejskiego przyznaje, że ustawa Prawo o ruchu drogowym jest pod tym względem nieprecyzyjna i skomplikowana. Tłumaczy, że jeśli samochód zostanie porzucony na drodze lub parkingu i nie ma tablic rejestracyjnych, wtedy zostaje odholowany na złom na koszt gminy. Jeśli stoi na drodze i ma tablice, policja lub straż miejska starają się zmusić właściciela do usunięcia wraku lub służby miejskie robią to na jego koszt.

Natomiast gdy ktoś porzuca samochód w polu, wówczas - chcąc być w zgodzie z przepisami - trudno zastosować tę zasadę, bo przepisy mówią tylko o drodze, nie wymieniając innych gruntów.

- W tym wypadku służby gminne sprzątną wrak - zapewnia naczelnik Stańco. Dodaje, że wbrew powszechnej opinii złomowanie nic nie kosztuje. Samochód można oddać do jednej z kilku działających w mieście firm. Warunek darmowego złomowania jest jeden: pojazd może być niesprawny, ale powinien być kompletny.

Jacek Drost
POLSKA Dziennik Zachodni


Nieprecyzyjne przepisy chronią porzucone wraki w beskidzkich lasach

Data: 12 kwietnia 2009 Region: Beskidy

Z powodu nieprecyzyjnych przepisów w Beskidach przybywa porzuconych pojazdów. Kierowcy zostawiają zdezelowane auta, by nie płacić za ich złomowanie.
Marian Młynarski od przeszło trzech miesięcy walczy, by służby zajęły się porzuconym samochodem przy bielskiej ulicy Działowej. Prosił o pomoc policję, straż miejską, napisał do prezydenta miasta. Bez skutku.


- W drugiej połowie grudnia ub. roku właściciel audi 100 jeździł nim po polach przylegających do ul. Działowej, w obrębie Doliny Gościnnej, uznanej uchwałą Rady Miejskiej za obszar objęty ochroną - opisuje sytuację w liście do prezydenta Bielska-Białej Młynarski.

Później zauważył, że audi stoi rozbite o drzewo. Myślał, że ktoś je ukradł i porzucił. Zawiadomił policję. Policjanci zobowiązali się, że zajmą się sprawą. Poinformował też Straż Miejską. Również obiecali, że coś zrobią. Czas mijał, a złom jak stał, tak stoi. Wprawdzie został rozszabrowany, ale ma tablice rejestracyjne i - według Młynarskiego - znalezienie właściciela i zmuszenie go do sprzątnięcia wraku nie powinno zająć wiele czasu.

- W Niemczech firmy działające z upoważnienia władz gminnych bezlitośnie zwalczają właścicieli takich pojazdów. Ja od ponad trzech miesięcy nie osiągnąłem sukcesu. A jeśli jest jeden, to za chwilę w okolicy pojawią się następne i powstanie dzikie złomowisko - konkluduje Młynarski.

Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej policji, tłumaczy, że zobowiązali właściciela do sprzątnięcia złomu, ale sytuacja się skomplikowała.

- Nie zdążył tego zrobić, bo został aresztowany za oszustwa - informuje Jurasz. Dodaje, że samochód stoi na polu, nie stwarza zagrożenia w ruchu drogowym, posiada tablice rejestracyjne, właściciel został poinformowany, więc dla policji nie ma podstaw prawnych, by został odholowany na złom.

Komendant bielskiej Straży Miejskiej Andrzej Grzegorzek także tłumaczy, że próbowali zmusić właściciela do usunięcia złomu.

- Wysłaliśmy nawet pismo do aresztu. Gdyby pojazd stał na drodze, to można by go odholować, ale nie stoi na drodze, tylko na łące, gruncie gminnym, i dlatego nie jest to już takie proste - mówi Grzegorzek.


 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009