Beskidy24 » Aktualności » Zima paraliżuje festiwal
Reprezentacja Polski dziewcząt w curlingu podczas wczorajszego treningu w Bielsku. Fot.: J. Drost
- Śnieg, który pada, jest jak piasek - fajny dla tych, którzy lubią jazdę na świeżym puchu, ale nie nadaje się do przeprowadzenia konkurencji podczas których zawodnicy jeżdżą na czas - wyjaśnia Stolecki.
Organizatorzy z uwagą przeglądają prognozy pogody. Wczoraj pocieszali się, że po południu w Beskidach miało przestać padać.
- Staramy się z tymi wszystkimi problemami walczyć. Jeśli nic się nie zmieni, to z Europejskimi Komisjami Olimpijskimi będziemy się zastanawiać co dalej. Na pewno program zostanie nieco skorygowany - dodaje Stolecki.
IX Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy Śląsk-Beskidy 2009, który oficjalnie został otwarty wczoraj wieczorem, jest największym z dotychczasowych. W Beskidy przyjechała rekordowa ilość uczestników, czyli około 1100 zawodników z 46 państw. Najliczniejszą reprezentację, licząca aż 103 osoby, zgłosili Szwajcarzy, najmniejszą Andora, która wysłała jedną łyżwiarkę figurową z trenerem.
- Wszyscy czekają aż przestanie padać - powiedziała Marzena Koszewska, szefowa polskiej misji olimpijskiej.
POLSKA Dziennik Zachodni
Zima paraliżuje festiwal
Data: 16 lutego 2009 Region: BeskidyIntensywne opady śniegu sparaliżowały pierwsze dwa dni IX Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy Śląsk-Beskidy 2009. W sobotę ekipy miały ogromne problemy z dotarciem do swoich baz, wczoraj zostały odwołane wszystkie treningi na śniegu. - To koszmar, co się dzieje. Cały czas strasznie pada - mówi Katarzyna Derdy z biura Komitetu Organizacyjnego w Szczyrku.
Jeszcze kilkanaście dni temu organizatorzy martwili się, że w Beskidach z dnia na dzień ubywa śniegu. Tydzień temu w górach panowała iście wiosenna pogoda. Pierwsza tak duża impreza w Polsce, zwana małą olimpiadą, stanęła pod znakiem zapytania z powodu błyskawicznie topniejącego śniegu. Jednak w ciągu tygodnia sytuacja diametralnie się zmieniła. Od początku ubiegłego tygodnia cały czas pada. Natomiast od piątku do niedzieli opady śniegu są praktycznie non stop.
- Teraz modlimy się, żeby przestało sypać. W sobotę zaczęły przyjeżdżać w Beskidy ekipy sportowe. Mieliśmy bardzo duże problemy. Zostały odwołane niektóre loty samolotów, więc nie wszystkie ekipy dotarły na czas. Cztery miały problemy z bagażami. Na przykład cała ekipa ze Szwecji zgubiła bagaże. Uczestnicy oczekiwali, że my im to wszystko pomożemy załatwić - opowiada Derdy.
Niemało problemów było z dowozem zawodników do hoteli w Szczyrku, gdzie mieli zostać zakwaterowani. Autokar nie mógł dojechać do hotelu Orle Gniazdo. Zawodnicy musieli iść pieszo do obiektu. Pojawiły się niepotrzebne nerwy, było trochę pretensji.
- Opady zdecydowanie sparaliżowały dwa pierwsze dni imprezy. Spadło tyle śniegu, że Szczyrk stał się momentami nieprzejezdny. To wszystko mocno krzyżuje nam plany - mówi Andrzej Stolecki, wiceprzewodnicący Komitetu Organizacyjnego ds. programu sportowego.
Dojazd z Bielska-Białej do Szczyrku zajmował w sobotę dwie, trzy godziny. Wczoraj było nieco lepiej. W samej miejscowości pod Skrzycznem główna droga wyglądała jako tako, ale boczne uliczki zawalone były śniegiem, wszędzie wznosiły się wysokie pryzmy. Na rozpoczynający się festiwal nałożył się także przyjazd narciarzy z Górnego Śląska, którzy chcieli wykorzystać weekend i dobre warunki do jazdy, więc tłok zrobił się spory.
MIEJSCOWOŚCI