Beskidy24 » Aktualności » PTTK w Żywcu walczy o pieniądze na oznaczenie szlaków turystycznych
Janusz Front, kierownik schroniska na Przegibku w Rycerce Górnej, a jednocześnie ratownik GOPR mówi, że na szlaku przebiegającym pomiędzy Wielką Raczą a Przegibkiem dochodziło w ostatnich latach do sytuacji, że turyści się gubili i przechodzili na teren Słowacji.
- Organizowaliśmy akcje poszukiwawcze. Czasami trwały one nawet całą noc lub kilka dób zanim udało się znaleźć człowieka czy grupę osób - przyznaje Front.
Swoich obaw o bezpieczeństwo piechurów nie kryje też Daniel Hudziak, gospodarz schroniska na Wielkiej Raczy.
- Rzeczywiście przytrafiały się takie sytuacje, że ktoś się gubił, ale nie było ich aż tak wiele. Mam nadzieję, że tej zimy także nikomu nic się nie stanie - potwierdza Hudziak. Dodaje, że kiedy w górach napada śniegu, to na polanach rzeczywiście trudno odnaleźć drogę. Tyczki były zimą jedynym sposobem, aby pomóc turystom w bezpiecznym dotarciu do celu.
Zdarza się również, że piechurzy wychodzą w góry pod wpływem alkoholu i często zejście ze szlaku i zgubienie się nie wynika tylko z braku należytego oznakowania, ale też z winy ludzi. Jak się jednak okazuje, gdy ratownikom uda się dotrzeć do nieodpowiedzialnych turystów, nie mogą zastosować wobec nich żadnych sankcji. GOPR nie może bowiem nakazać nikomu zapłaty za akcję poszukiwawczą, bo nie ma uprawnień.
- Aby prawo górskie było dobre, należy je całkowicie zmienić. Dlatego już zaczynamy pracować nad nowymi, bardziej restrykcyjnymi przepisami - twierdzi Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR.
Mimo wszystko Rafał Sanetra ma nadzieję, że uda się znaleźć jakieś pieniądze na zimowe znakowanie tras.
PTTK w Żywcu walczy o pieniądze na oznaczenie szlaków turystycznych
Data: 31 października 2008 Region: BeskidyŻywiecki oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego wszystkimi możliwymi sposobami stara się zdobyć kilka tysięcy złotych na odnowienie i oznakowanie szlaków turystycznych przebiegających przez Żywiecczyznę.
Jeśli szybko nie znajdą się pieniądze, to turyści, którzy najbliższej zimy zdecydują się wyruszyć na szlaki, jeszcze bardziej niż dotychczas będą narażeni na zgubienie się w górach.
W latach 90. bardziej dbano o szlaki niż obecnie. Działacze towarzystwa otrzymywali regularnie pieniądze na odnawianie ścieżek oraz ich znakowanie w porze zimowej. Teraz o pieniądze jest coraz trudniej.
Obowiązek ten spoczywa teoretycznie na samorządach lokalnych. Jednak nikt nie może zmusić gmin do wyłożenia pieniędzy na takie zadania, a te ciągle tłumaczą się, że nie dysponują środkami na taki cel.
- Śląski Urząd Marszałkowski już od paru lat nie przyznaje nam dotacji na zimowe znakowanie szlaków, które polega na tym, że stawia się przy nich wysokie na cztery metry tyczki wskazujące prawidłowy przebieg ścieżki - narzeka Rafał Sanetra z żywieckiego PTTK.
Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej w Krakowie też ograniczył wsparcie finansowe przekazywane co roku na ten cel.
- Teraz dostaliśmy tylko 12 tysięcy złotych, kiedyś kwota ta była raz większa - dodaje Sanetra.
Z powodu braku kasy nie uda się w tym roku dokonać pełnego oznakowania na trasach turystycznych, gdzie występuje największe zagrożenie, że może dojść do zgubienia się turysty poprzez przypadkowe zboczenie ze szlaku.
Zabezpieczonych zostanie tylko część tras, m.in. szlaki prowadzące na Hale Boraczą i Lipowską oraz na Pilsko i Rysiankę. Żadnego oznakowania nie będzie na trasach przebiegających w rejonie Worka Raczańskiego. Ratownicy Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego są zaniepokojeni faktem, że świadomie naraża się ludzi na utratę zdrowia, a nawet życia. Mówią, że znów wszystko rozbija się o pieniądze.
- Postawienie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tyczek nie kosztuje przecież majątek. Warto więc za te parę tysięcy narażać kogoś na utratę zdrowia lub nawet życia? - pytają z oburzeniem Wiesława i Rafał Ostrowscy, turyści górscy z Dąbrowy Górniczej.
MIEJSCOWOŚCI