Beskidy24 » Aktualności » Zagraniczni myśliwi polują w Beskidach
W Starym Sączu jest tylko jeden obwód wyłączony dla łowiectwa - o powierzchni 3 tys. ha. Myśliwi z zagranicy ustrzelili tu w tym roku dwa byki i dwa koziołki.
Niestety, oprócz myśliwych polują też kłusownicy. W nadleśnictwie limanowskim w tym roku przyłapano dwóch amatorów nielegalnej dziczyzny. Zabijali dorosłe jelenie byki.
Za kłusownictwo grozi kara do 5 lat więzienia. Prócz tego trzeba zapłacić ekwiwalent za nielegalne pozyskanie zwierzyny, która jest własnością Skarbu Państwa. Za jelenia stawka wynosi 5 tys. 800 zł, za dzika i sarnę - 2 tys.
Zagraniczni myśliwi polują w Beskidach
Data: 27 października 2008 Region: BeskidyW lasach Beskidu Sądeckiego polują zagraniczni myśliwi. W Nadleśnictwie Stary Sącz po przegranych wyborach będzie odpoczywał ze strzelbą były burmistrz Innsbrucka Herwig van Staa. Przyjedzie w połowie listopada. Zagląda tam również systematycznie włoski właściciel zakładu produkującego palety z Nawojowej.
- Przyjazdy myśliwych z zagranicy nie wzbudzają już takich emocji jak w czasach dewizowych - mówi Stanisław Michalik, nadleśniczy z Piwnicznej.- Ale cieszy, że dalej tu przyjeżdżają.
Europejskich myśliwych wabią do nas zdrowe populacje zwierzyny. A zdrowa zwierzyna to gwarancja ustrzelenia pięknego trofeum.
W nasze lasy przyjeżdżają głównie po jelenie - byki, sarny i rogacze. Interesuje ich zwykle tylko trofeum, czyli poroże zwierzęcia. Płacą za nie w euro.
Każda wizyta miłośnika polowań z zagranicy oznacza dla budżetu nadleśnictwa zastrzyk gotówki.
- W cenniku bierze się przede wszystkim pod uwagę to, ile waży poroże - wyjaśnia Stanisław Michalik. - Za jelenia byka z porożem ważącym około 7 kilogramów myśliwy płaci od 1000 do 1200 euro. Przyjeżdżają do nas głównie Niemcy i Duńczycy. Piwniczna gościła w tym roku cztery grupy po dwie osoby. Ustrzelili osiem jeleni byków. Koło świętego Huberta zjawią się następni.
Licząc kurs euro po 3,5 zł, nadleśnictwo zarobiło prawie 30 tys. zł. Tyle kosztuje samo poroże i adrenalina podczas łowów, bo mięsa zabitych zwierząt myśliwi z sobą nie zabierają. Nie znaczy to, że się marnuje. Nadleśnictwio sprzedaje dziczyznę specjalizującej się w jej przerobie firmie z Dębicy.
MIEJSCOWOŚCI