Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Aktualności » Kornik drukarz w pułapce!

Kornik drukarz w pułapce!

Nadleśniczy z Wisły, Witold Szozda zauważył, że korniki nie niszczą już tak zaciekle drzew.

Obecnie świerk dominuje, a powinno być inaczej.

- Takie informacje mamy m.in. z archiwów, które pozostawili po sobie dawni właściciele tych lasów. Na początku XX wieku spisywali, jakie gatunki dominują w zarządzanych przez nich lasach. Stąd wiemy, co i gdzie trzeba posadzić, żeby lasy bardziej przypominały puszcze sprzed kilkuset lat - wyjaśnia Nowak.

W Rejonowej Dyrekcji Lasów Państwowych tłumaczą, że buk, jodła i jawor powinny stanowić 70 procent, a świerk 30 proc. Do tej pory było odwrotnie.

Dlatego wkrótce rozpocznie się sadzenie drzewek na masową skalę. RDLP zmodernizowała szkółki leśne. Nadleśnictwo Gidle jest przygotowane na 10-12 mln sadzonek, a Rudy Raciborskie na 8 mln. Więcej pracy będą również miały małe szkółki górskie.

- Jesteśmy przygotowani do nowoczesnej produkcji sadzonek, polegającej na hodowli drzewek z zakrytymi korzeniami, żeby zmniejszyć szok w trakcie przesadzania. Taki sposób daje możliwość szybkiego wzrostu sadzonki - tłumaczy Nowak.

Czy jest gwarancja, że ludzie znowu nie popełnią błędu?

- Gwarancja jest dużo większa niż w przypadku świerka, bo posadzimy lasy, które będą tworzyć zbiorowisko naturalne dla Karpat - dodaje naczelnik wydziału ochrony lasu.

Wycinki jednak się jeszcze nie skończą. Sporą część Beskidów porastają słabe, 80-letnie świerki, narażone na atak kornika. Dotyczy to zwłaszcza rejonu Ujsół, gdzie jest ok. 5 mln m sześc. starych drzew. - A kornik może je jeszcze zaatakować - mówią leśnicy.

Ponad 31 procent terenu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwych w Katowicach zajmują lasy (611 tys. hektarów). To jeden z najwyższych wyników w kraju. Przeciętny wiek drzew wynosi 57 lat. Gatunki iglaste stanowią 78,5 proc., liściaste - 21,5 proc. Ogromny wpływ na stan lasów ma przemysł, a zwłaszcza zmiany hydrogeologiczne wywołane działalnością górniczą. Powierzchnia zdegradowanych lasów wynosi 316 tys. ha. Żeby uchronić lasy przed wymarciem konieczne są nasadzenia. Najskuteczniej akcja prowadzona jest w nadleśnictwach Andrychów i Sucha Beskidzka. Natomiast najwięcej do zrobienia pozostało w nadleśnictwach Ujsoły, Wisła i Ustroń.

Katarzyna Piotrowiak
POLSKA Dziennik Zachodni


Kornik drukarz w pułapce!

Data: 14 sierpnia 2008 Region: Beskidy


Największy szkodnik beskidzkich lasów, czyli kornik drukarz jest w odwrocie. Leśnicy twierdzą, że jego liczebność zmniejsza się.

- W pułapkach, które wabią owada za pomocą syntetycznych feromonów, znaleźliśmy 20 procent mniej szkodników. To dobry znak - mówi Mirosław Nowak, naczelnik ochrony lasu z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. W Beskidach założono już prawie 10 tys. takich pułapek. Do jednej wpada miesięcznie kilkaset tysięcy korników. Jeżeli obserwacje zostaną potwierdzone również na koniec miesiąca, to będzie można odetchnąć z ulgą.

- To na razie pierwsze symptomy odwrotu, ale już widać, że wyschniętych drzew jest mniej. Pojawiły się nawet grzyby zabijające drukarza - dodaje Nowak.

Nadleśniczy z Wisły, Witold Szozda, również widzi poprawę. Uważa, że lasy zawdzięczają to pogodzie.

- Kornik lubi ciepło, rozmnaża się w nim na potęgę. A w tym roku wiosna była zimna, teraz jest dużo opadów. Przy takich warunkach świerki zalewają się żywicą, broniąc się w ten sposób przed owadem %07- mówi Szozda.

W najgorszym dla lasów roku 2006 warunki dla szkodnika były idealne. W czasie największej suszy zginęły setki tysięcy drzew. Leśnicy obawiali się, że Beskidy czeka powtórka z Gór Izerskich. Na początku lipca las zaczął schnąć w zastraszającym tempie. Z drzew sypało się igliwie. Przez dwa tygodnie lipca wycięli w Beskidzie Śląskim i Żywieckim około 120 tys. drzew.

Na naszych oczach zmieniał się krajobraz. Zieleń górskich stoków była w wielu miejscach przełamana rudawym odcieniem. Takiej barwy nabiera świerk, kiedy ginie.

Jeden z leśników powiedział wtedy, że świerki popełniają zaprogramowane samobójstwo. Twierdził, że jest to proces naturalny i nieodwracalny, dlatego jedynym rozwiązaniem jest nie przeszkadzać matce-naturze.

- Rzeczywiście kornik ustępuje w sposób naturalny, nie przybywa masowo owadów, ale my też w tym pomagamy - dodaje Szozda. - Myślenie, że samo się naprawi nie jest błędem, trzeba jednak pamiętać, że to potrwa znacznie dłużej, niż z pomocą człowieka. Natura sama sobie znajdzie drogę, będzie to jednak trwało z tysiąc lat. Nie jesteśmy zarozumiali, ale chcemy ten proces przyspieszyć, czyli zabrać się za to nieco inaczej niż robią to Czesi czy Niemcy w Bawarii, gdzie wymierające lasy pozostawiono samym sobie. My chcemy, żeby góry były zielone.

Przy okazji obsadzenie ogołoconych z drzew stoków czy polanek zatrzyma erozję gleby i wodę. - Las rośnie sto lat. Ale już po pięciu latach zobaczymy młode drzewa - mówi Szozda.

Las wyrośnie, jeśli leśnicy będą mieli odpowiednie sadzonki. Świerka na razie sadzić nie będą, bo jest go zbyt wiele. Do takiego stanu doprowadzili Beskidy Habsburgowie, którzy w XIX wieku przeprowadzili masowy wyrąb lasów. Drzewo potrzebne było do produkcji węgla drzewnego i powstających na Górnym Śląsku kopalń. Pod siekierą drwali ginęły buki, jodły i jawory, bo świerk był w mniejszości. Puste stoki obsadzili szybko rosnącym świerkiem.

Nasiona przywozili z Wiednia, jednak ich pochodzenie bywało różne. W Beskidy trafiały świerki z Alp, a nawet Transylwanii. Te same nasiona były wysyłane w Góry Izerskie, które przez ostatnie kilkadziesiąt lat dawały znać, że coś jest nie tak. Poprzednicy leśników sadzili drzewa według ówczesnej szkoły i wiedzy, bo wtedy nikt nie słyszał o genach. Świerki sadzono więc na każdej wysokości i różnych glebach. Natura jednak upomniała się o swoje w XX wieku.



 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009