Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Aktualności » Nasza droga skocznia w Wiśle Malince

Nasza droga skocznia w Wiśle Malince
Pod pismem, gdzie mowa jest o przejęciu skoczni przez miasto, podpisał się Jan Cieślar, wiceburmistrz Wisły, który sześć lat temu pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego zarządu miasta. Dziś zwraca uwagę, że obecnie sytuacja formalno-prawna jest inna. Nie ma zarządu miasta, a oprócz stwierdzenia o przejęciu skoczni, należy przeanalizować pozostałe dokumenty, jakie wówczas podpisywano.

Jeśli COS zostanie sam ze skocznią w Wiśle, wówczas obiekt będzie wymagał zarządzania komercyj-nego. Dyrektor szczyrkowskiego COS nie wyklucza organizowania koncertów, a nawet gali bokserskiej. - Są pomysły, by stworzyć w budynku głównym muzeum narciarstwa. Takie inicjatywy są do zaakceptowania pod warunkiem, że przyniosą dochody na utrzymanie obiektu - mówi.

Tymczasem od wczoraj prace przy skoczni trwają całą dobę. By ukończyć budowę do 15 września, jak przewiduje umowa, robotnicy na zeskoku pracują w nocy przy sztucznym oświetleniu.


Łukasz Klimaniec
POLSKA Dziennik Zachodni

Nasza droga skocznia w Wiśle Malince

Data: 27 maja 2008 Region: Wisła

Budowana z mozołem skocznia narciarska w Wiśle Malince po oddaniu do użytku będzie ogromnym balastem dla właścicieli. Szacowany koszt jej utrzymania to 1,2 mln złotych rocznie. Centralny Ośrodek Sportu w Szczyrku, który administruje obiektem, zwrócił się w tej sprawie do władz Wisły ujawniając pismo sprzed sześciu lat, w którym... wiślański samorząd zapowiedział przejęcie skoczni! - Chcę tylko, aby burmistrz ustosunkował się do tamtej obietnicy - tłumaczy Zbigniew Łagosz, dyrektor COS. Przypomina także, że stanowisko miasta z lipca 2002 roku było jednym z warunków koniecznych do budowy skoczni.

Andrzej Molin, burmistrz Wisły, nie ukrywa zaskoczenia - i pis-mem z COS, i deklaracją sprzed sześciu lat: - Wtedy nie ja byłem burmistrzem - mówi.

Zarówno w szczyrkowskim COS jak i w wiślańskim Ratuszu przyznają, że 1,2 mln zł rocznie na skocznię to ogromna kwota. Dla COS to 30 procent rocznego budżetu. Zbigniew Łagosz argumentuje, że po otwarciu skoczni, planowanym na 27 września, trzeba będzie zwiększyć w COS etaty o cztery osoby (dwie do obsługi kolejki krzesełkowej, dwie do dozoru technicznego), opłacić ochronę obiektu, konserwatora, koszty wody, prądu i ogrzewania budynku głównego. A zostaje jeszcze... podatek inwestycyjny, jaki trzeba będzie zapłacić miastu. - To trzy procent z 38 milionów złotych, bo tyle wynosi koszt budowy skoczni - mówi Łagosz.

W wiślańskim urzędzie niewiele mówią na temat podatku. - Będziemy robić wszystko, by ułatwić sprawę - mówi tajemniczo burmistrz. - Przede wszystkim musimy się spotkać i porozmawiać. Otwarcie skoczni to dla nas wielka radość. Ten obiekt stanie się atrakcją turystyczną Wisły i miejscem wielu zawodów - dodaje.


 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009