Beskidy24 » Aktualności » Hajzer porwany przez lawinę
Ratownicy przyznają, iż Hajzer miał wiele szczęścia. - Gdyby śmigłowiec nie mógł wystartować, to mogło dojść do tragedii. To była naprawdę spora lawina. Przyjmuje się zaś, że po 45 minutach przebywania w lawinisku szanse na przeżycie znacząco maleją - powiedział Łukasz Wiercioch, ratownik dyżurny TOPR.
Artur Hajzer to jeden z najbardziej utytułowanych polskich himalaistów. Stanął na szczycie kilku ośmiotysięczników (w 1987 wspólnie z Jerzym Kukuczką dokonał pierwszego zimowego wejścia na Annapurnę). Mieszka w Mikołowie. Ma dwóch synów.
Michał Wroński
POLSKA Dziennik Zachodni
Hajzer porwany przez lawinę
Data: 14 lutego 2008 Region: Tatry
Lawina porwała wczoraj w Tatrach Artura Hajzera. Pochodzący ze Śląska himalaista wspinał się w rejonie Czerwonych Wierchów. Zachowanie zimnej krwi oraz szybka akcja ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pozwoliły mu wyjść z opresji bez szwanku.
Do wypadku doszło na grani między Tomanową Przełęczą a Ciemniakiem. Hajzerowi we wspinaczce towarzyszyły jeszcze trzy inne osoby. To właśnie one powiadomiły dyżurnego TOPR-u, że około godziny 9.30 urwał się śnieżny nawis, wywołując lawinę, która zabrała alpinistę. Na miejsce wyruszył śmigłowiec z grupą ratowników i psem.
Na szczęście nie musieli oni zbyt długo szukać zasypanego. Porwany przez lawinę wspinacz zdołał wystawić rękę z czekanem nad śnieg, dzięki czemu miał dostęp powietrza i sposobność sygnalizowania swojej pozycji. Po wydobyciu spod śniegu i udzieleniu pierwszej pomocy natychmiast przetransportowano go do zakopiańskiego szpitala. Jak się okazało poza lekkim wychłodzeniem nic mu nie było i jeszcze wczoraj wypisany został do domu.
MIEJSCOWOŚCI