Beskidy24 » Aktualności » Bacowie zeszli z hal, owce wróciły do gospodarzy
Owce matki, czyli te
dające mleko już w sezonie wypłaciły się mlekiem właśnie, gospodarze
płacili bacom za wypas młodych owiec, tzw. jarek. Potem rozdzielano
owce i liczono je (podczas wiosennego redyku owce się miesza, pędząc
wszystkie zwierzęta dookoła jodełki) oraz posypywano popiołem z ogniska
w szałasie, aby były zdrowe i za rok znowu pasły się na halach (czasem
gospodarze odbierali swoje owce przed rozliczeniem, gdy baca szedł
przez wioskę z całym stadem). Te tradycje są do dziś żywe jedynie w
kilku miejscach, m.in. na Hali Boraczej w Żabnicy i pod Ochodzitą w
Koniakowie.
Marianna Lach
Dziennik Zachodni
Bacowie zeszli z hal, owce wróciły do gospodarzy
Data: 13 grudnia 2007 Region: Beskidy
Ej! Łowiecki becały, kiej się
łossodzały, Ej! Łowcorzycek markotny, nie bydzie mioł roboty - brzmi
góralska przyśpiewka, opowiadająca o jednej z pasterskich tradycji.
Sezon wypasu owiec zakończony.
Tradycja pasterska głosi,
że bacowie swoją pracę na halach kończyli 29 września, czyli na
Michała, świętego szczególnie czczonego wśród górali. Tak jest do tej
pory. Koniec września to dla baców pora, by rozliczyć się z
gospodarzami i rozdzielić owce. Te wydarzenia noszą nazwę rosod lub
łossod (Żywiecczyzna), kiedy owce łossodza się w stadzie, czyli
bardziej literacko - redyk jesienny.
Dawniej łossody były
wydarzeniami bardzo ważnymi dla wiosek, dla gazdów, którzy powierzyli
swoje owce bacom w św. Wojciecha podczas redyku wiosennego, dla dzieci,
którym
bacowie znosili z hal małe sery zwane redykołkami i dla
gospodyń, których mężowie wracali do domu. Swoją pracę poza domem
rozpoczynali 23 kwietnia, w św. Wojciecha. Pędzili wymieszane wcześniej
owce na hale, zatrzymując się po drodze na pośrednich, mniejszych
halach zwanych spodkami.
- Czekali, aż wyżej położone hale i
łąki zrobią się bardziej bujne, stopnieje ostatni śnieg. Ze spodków
wychodzili potem na właściwe hale, gdzie wypasali owce do Matki Boskiej
Zielnej, przypadającej 15 sierpnia. Wtedy znowu wracali na spodki -
wyjaśnia etnograf Barbara Rosiek. Gdy wybierali się do wioski na św.
Michała, gasili ogień w bacówkach, myli wszystkie naczynia używane przy
przerobie mleka, modlili się, a zamykając bacówkę kreślili na jej
drzwiach znak krzyża. Spędzali owce do wiosek, w karczmach siadywali z
gospodarzami i rozliczali się z nimi za pracę.
MIEJSCOWOŚCI