Beskidy24 » Aktualności » Samorządy gnębią skocznie w Szczyrku i Malince podatkami
Nowoczesna skocznia narciarska w Wiśle Malince (Fot. Łukasz Klimaniec)
- Nasłali biegłego. Chodzi, mierzy, ocenia. Ogrodzenie ogląda. Jakichś kabli i rur w ziemi się dopatrzył i każe za nie płacić. Ile? Nie wiem. Na decyzję czekam od stycznia i nie mogę się doczekać. Tak się nie da funkcjonować - martwi się dyrektor COS w Szczyrku. Trudno mu się dziwić, skoro z nami burmistrz miasta, Wojciech Bydliński, też na ten temat nie chciał rozmawiać.
Historia beskidzkich skoczni
Skocznia "Skalite" w Szczyrku istnieje od 1937 roku. Niedawno ją przebudowano. Powstał obiekt o punkcie K usytuowanym na 70 metrze.
Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle-Malince, to druga po Wielkiej Krokwi tego rozmiaru skocznia w Polsce (K 120).
Obiekt ma igelit, sztuczne oświetlenie, wyciąg krzese-kowy i miejsca dla widowni.
Została oddana do użytku w 2008 roku. Dwa lata wcześniej doszło tam do katastrofy budowlanej. Projektanci założyli bowiem, że skocznia powstaje na litej skale. Tymczasem podłoże było niestabilnym łupkiem.
POLSKA Dziennik Zachodni
Samorządy gnębią skocznie w Szczyrku i Malince podatkami
Data: 4 czerwca 2009 Region: BeskidySamorządy Szczyrku i Wisły żądają od Centralnego Ośrodka Sportu ponad miliona złotych podatku!
COS, żeby spełnić ich żądania, będzie musiał skocznie zamknąć i w dodatku podnieść ceny za używanie obiektów dla dzieci i młodzieży szkolnej, w tym ze szkół mistrzostwa sportowego.
Spór o naliczanie podatku od nieruchomości z samorządami Szczyrku i Wisły trwa od początku roku. Traktują one skocznie "Skalite" i w Malince jak firmy nastawione na zysk. Tymczasem przynoszą one straty. Od stycznia - 160 tys. zł.
- Ręce opadają. Za skocznie zapłacili wszyscy podatnicy. Samorządy zamiast wspomagać te niedochodowe obiekty, próbują z nich zedrzeć podatki. To nieporozumienie - denerwuje się Tomasz Tomczykiewicz, szef PO na Śląsku.
Andrzej Ruszkowski, dyrektor COS w Szczyrku, żeby udowodnić, że nie prowadzą działalności gospodarczej chce obie skocznie zamknąć.
- Otwierać je będziemy tylko z okazji dużych imprez sportowych. Koniec z treningami i zwiedzaniem - zapowiada.
Pomysł budowy skoczni w Wiśle-Malince narodził się w Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Inwestorem został wiślański samorząd. Koszty przerosły jednak jego możliwości. Rolę inwestora zastępczego powierzono na przełomie lat 2004-2005 COS. Po zakończeniu budowy samorząd miał przejąć obiekt na własność.
- Kiedy się dowiedzieli, że utrzymanie skoczni to milion złotych rocznie, wykręcili się sianem. W sprawę zaangażował się marszałek województwa. Stanęło na tym, że zostajemy właścicielem, ale gmina będzie partycypować w utrzymaniu. Zamiast tego chcą od nas 640 tys. zł podatku - utyskuje Ruszkowski.
Andrzej Molin, burmistrz Wisły, nie rozumie zamieszania.
- Jeśli dyrektor Ruszkowski przedstawi ekspertyzę z ministerstwa, że ma płacić tyle podatków, ile sobie sam wyliczył, to my się z tym zgodzimy. Poza tym jeszcze nie wysłaliśmy do COS informacji, ile mają płacić, więc dyskusja jest nie na miejscu. Zwłaszcza, że ciągle rozmawiamy z ośrodkiem na ten temat - mówi Molin.
MIEJSCOWOŚCI