Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » (Niezbyt) dzikie Bieszczady

(Niezbyt) dzikie Bieszczady

Podróż w nieznane, czyli jak się przygotować na zdobywanie bieszczadzkich szczytów

Pomimo, że krajobraz Bieszczad się zmienił i szlaki zostały odpowiednio przygotowane dla turystów oraz bardzo dokładnie oznakowane, nadal pozostaje kilka takich miejsc, które przeoczono (a może celowo?). Jeżeli wybrałeś mało uczęszczaną trasę, której w dodatku nie znasz, to pamiętaj o kilku ważnych wskazówkach:


● w plecaku zawsze miej mapę, latarkę i płaszcz przeciwdeszczowy
● wygodne buty to podstawa
● nigdy nie zbaczaj ze szlaku
● zawsze miej przy sobie telefon komórkowy
● wyposaż się w małą apteczkę, w której znajdą się plastry, bandaże i tabletki przeciwbólowe
● zawsze pozostawiaj w schronisku, hotelu czy pensjonacie informację, dokąd się wybierasz i kiedy planujesz powrót.

Te mniej i bardziej dzikie Bieszczady czekają również na Ciebie. Odkryj to, co nie zostało jeszcze odkryte. Nie zadepcz tego, co nie zostało jeszcze zadeptane.

Autorem artykułu jest Piotr Murawski, redaktor serwisu www.naturatour.pl, ekspert ds. turystyki krajowej oraz entuzjasta podróży w miejsca znane i nieznane.

Data: 29 grudnia 2015 Region: Bieszczady

(Niezbyt) dzikie Bieszczady


Bieszczady- wciąż te same, a jednak inne. Gdzie się podział Bieszczadzki Dziki Zachód? Czy tak, jak kiedyś można tam pojechać i leżąc na polanie usłyszeć jedynie ciszę, która pieści nasze uszy? Wielu uważa, że zbyt dużo się zmieniło, żeby mówić o tej samej krainie, która niegdyś słynęła z zielonych połonin, głuchych lasów i ludzi, którzy zapraszali do swoich drewnianych chat na solone rydze, proziaki i nalewki własnego wyrobu. To były czasy, kiedy nikt nie przypuszczał, że Bieszczady staną się kurortem turystycznym, gdzie z dawnej ciszy i dzikości pozostaną tylko wspomnienia.

Za górami, za lasami...
To, co było, już nie wróci...tak, mamy XXI wiek i inny świat, niż 20, 50 i 100 lat temu. Nie jesteśmy w stanie zatrzymać fali postępu i nowoczesnej techniki, która zmienia nawet najdziksze miejsca nie do poznania. Jedne okolice zmieniają się w mgnieniu oka, inne zaś powoli i opornie. Intensywny rozwój Bieszczadzkiej turystyki trwa tak naprawdę dopiero od kilku-kilkunastu lat, a ludzi wciąż przyciąga tam mit "Polskiego dzikiego zachodu". Jak Bieszczady pamięta pokolenie dzisiejszych sześćdziesięciolatków i skąd wziął się ten mit?

W Bieszczadach styka się wiele kultur. To tutaj można jeszcze w niektórych miejscach dostrzec to, co ta górzysta kraina skrywa najcenniejszego - tradycję. Ziemie te zamieszkiwane były niegdyś głównie przez ludność ukraińską. Swoje miejsce znaleźli tutaj też m.in.: Łemkowie, Żydzi, Bojkowie, Polacy i Rusini.

Kościoły stawiane były obok cerkwi, a te graniczyły z synagogami - to kształtowało tutejszą kulturę. Bogactwo obrządków kulturowych i religijnych spowodowało, że bieszczadzka tradycja jest niezwykła, niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Przez wielu była i jest uważana za jedną z najcenniejszych, którą przede wszystkim należy chronić przed postępującym światem.

Nie było w regionie dużych miast, które zapełniałyby się bogatymi arystokratami. Tutaj żyło się skromnie, w zgodzie z naturą, w sąsiedztwie połonin, łąk i lasów, w otoczeniu gór objętych tajemnicą, wierzono w dobre i złe duchy, które żyją gdzieś w dolinach i na szczytach gór.

Jeszcze kilkanaście lat temu można było poczuć ten dziki klimat, który na pewno pamiętają starsi podróżnicy. W Bieszczady uciekali Ci, którzy pragnęli się ukryć (z różnych powodów), ale też ci co byli głodni przygód, chcieli przeżyć coś niesamowitego, pragnęli stanąć oko w oko z przyrodą, która potrafi być piękna i zaskakująca, jednocześnie jest niebezpieczna i nierzadko mściwa.

Ludzie żyli tutaj przede wszystkim z rolnictwa i pasterstwa, mieszkali w drewnianych chatach, a turyści tu przybywający mogli zatrzymać się na prymitywnych polach namiotowych lub po prostu gdzieś, gdzie akurat znaleźli „kawałek zielonej trawki”. Za dnia wędrowało się z plecakiem po szczytach gór, wieczorem zasiadało przy ognisku z kubkiem gorącej herbaty lub regionalnej nalewki i śpiewało bieszczadzkie pieśni. Rano rozkoszowano się malowniczym widokiem, aż chciało się krzyczeć „chwilo trwaj!”.

W Bieszczady się nie podróżuje, w Bieszczady się ucieka
Do bieszczadzkiego krajobrazu sprzed 20-30 lat doskonale pasuje kowbojski i kozacki stereotyp. To taki nasz mały Dziki Zachód, który niestety sami po części zniszczyliśmy, przekształcając większość wsi w duże kurorty turystyczne, które z czasem jeszcze bardziej niż obecnie zatracą swój unikalny czar.

„Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły, dużo w was radości i dobrej pogody...” - Stare Dobre Małżeństwo było nieodzownym elementem „bieszczadzkich ucieczek”. Podobnie zaklinacze koni, którzy potrafili ujarzmić, jak wtedy wierzono, najbardziej opętane konie. Zakapiory, przestępcy, naukowcy, malarze i pisarze również dołożyli się do specyficznego klimatu. Coś fascynowało śmiałków uciekających w tamte rejony, pociągało ich i ciekawiło. Każdy chciał odkryć chociaż jedną z tajemnic, jakie skrywała tamtejsza ludność, poznać bieszczadzkie duchy, o których krążyły niezliczone legendy. To była prawdziwa ucieczka w nieznane, czyli im głębiej w górskie lasy, tym lepiej, ciekawiej i bardziej ekscytująco.

Dzikość, której dzisiaj szukać należy w gęstwinie lasów
Dzisiaj z dawnych Bieszczad pozostały tylko legendy, które dziś można usłyszeć jeszcze tylko w tych najbardziej oddalonych od szlaków wioskach. Ci, którzy wiedzą, gdzie takowe są, chętnie udają się tam na wypoczynek, aby być jak najdalej od tych nowych Bieszczad, innych niż te, które znają ze starych fotografii i niezliczonych relacji z poprzedniego stulecia.

Cisna, Polańczyk, Wetlina czy Solina to dzisiaj dość duże kurorty turystyczne, które przyciągają co roku tysiące turystów. To spowodowało, że zaczęło powstawać coraz więcej nowoczesnych hoteli, pensjonatów i restauracji. Zaczęto przekształcać krajobraz pod kątem przyjeżdżających tu ludzi, którzy są spragnieni atrakcji turystycznych oraz dobrze zagospodarowanych szlaków turystycznych. Atrakcyjność tego regionu spowodowała, że stał się on sposobem na dobry biznes. Luksusowe wille stawiają tutaj aktorzy, prezenterzy telewizyjni i piosenkarze. Na drogach, gdzie dawniej można było zobaczyć jedynie wozy zaprzęgnięte w konie, widać teraz drogie samochody. Kiedyś Bieszczady przyciągały studentów, lekkoduchów i turystów plecakowych, dzisiaj rowerzystów górskich, miłośników wspinaczki i ekstremalnej jazdy autami terenowymi.

Są jednak jeszcze miejsca, gdzie można poczuć się jak kilkadziesiąt lat temu. Bezludne tereny znajdziemy w dolinie górnego Sanu. Odkryć tu można pozostałości dawnych osad, a także stare kapliczki, które dla wielu są symbolem dawnych Bieszczad. Dobrze jest też obrać kierunek jak najdalej na południowy-wschód np. na wieś Sianki - to właśnie w tej okolicy najlepiej zachowała się tradycja Łemków i Bojków.

Będąc w takich miejscowościach, jak Wetlina czy Cisna najlepiej znaleźć małą, niepozorną knajpkę, uchylić drewniane drzwi chaty i wejść do środka, aby chociaż przez chwilę poczuć zapach, smak i klimat dawnych Bieszczad. Na ścianach wiszą najczęściej fotografie przedstawiające krajobrazy tamtejszych wiejskich terenów, a na barze czy w rogach stoją drewniane rzeźby diabłów i duszków leśnych. Taka mała bieszczadzka ojczyzna - szkoda, że jest ona obecna już w tak niewielu miejscach.




 


Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009