Beskidy24 » Artykuły » Maraton Beskidy jakiego nie było
Na Skrzycznym
W klasyfikacji kobiet równych sobie nie miała mistrzyni świata Elżbieta Wojciechowska, która pokonała Paulinę Wityk-Szumną oraz Monikę Romańczuk. Najlepiej z trudami trasy maratońskiej poradził sobie Piotr Karolczak z Poznania, 3:13;16 który wyprzedził Lucjana Chorążego ze Skawnik tuż przed Golgotą 3:13;55 oraz Marka Obstoja z Bytomia 3:31;23 . Wśród kobiet najszybsza była Ewa Majer 3:47;09, która okazała się szybsza od Magdaleny Janowskiej 4:06;22 i Magdaleny Chełmickiej 4:13;19. Na trasie maratonu przygrywały kapele, a hitem tej imprezy byli dwaj góralscy trębacze Jacenty Ignatowicz i Michał Moroń.
Na mecie każdemu zawodnikowi medal wręczał Edward Dudek, każdy z zawodników otrzymał pamiątkowy dyplom ze swoim zdjęciem . Zakończenie maratonu odbyło się na scenie Zajazdu Horolna gdzie zawodnicy mogli upiec sobie kiełbaski przy watrze, skosztować rekordowej i najlepszej kwaśnicy, napić się grzańca i gorącego piwa ,herbatki. Były Puchary i nagrody rzeczowe . Puchar dla najlepszych kobiet w Rajdzie NW ufundował Komandor Edward Dudek, dla mężczyzn w Rajdzie NW Wójt Gminy Lipowa Stanisław Caputa, Puchar dla najlepszych kobiet w Maratonie Beskidy Starosta Andrzej Zieliński, a wśród mężczyzn Wójt Radziechowy-Wieprz Grzegorz Figura.
Jak zwykle na zawodach organizowanych przez Edwarda Dudka nie mogło zabraknąć ponad metrowych kiełbas specjalnie robionych na Biegi Dudka przez Zakłady Mięsne Wojciecha Dobiji z Żywca, były serwetki Firmy TORK produkowane w Wiedniu z logo maratonu. Były puchary i nagrody rzeczowe w poszczególnych kategoriach. W dekoracji udział wzięli nowo wybrana Poseł RP Małgorzata Pępek, Przewodniczący RG Lipowa Zdzisław Setla, Wójt Gminy R-W Grzegorz Figura i kś Proboszcz Ryszard Kubasiak , dyr. Zbigniew Śliwiński, Komandor Edward Dudek.
– Bardzo się cieszę, że usłyszałem dziś tak wiele pozytywnych komentarzy dotyczących naszego maratonu. Co ciekawe zdaniem wielu biegaczy, właśnie na naszym biegu były najpiękniejsze medale, jakie kiedykolwiek widzieli – szkoda tylko że władze gminne nie umiały podziękować i pogratulować Komandorowi tego dwudniowego Mitingu Biegowego bez którego tej imprezy by nie było.
Maraton Beskidy jakiego nie było
Piękny jesienny listopadowy poranek w blasku wschodzącego słońca i poranny lekki przymrozek towarzyszyły maratończykom, ale również uczestnikom chodu z kijami, czyli Rajdu Nordic Walking, podczas czwartej edycji Maratonu Beskidy, który w sobotę odbył się w Radziechowach na Żywiecczyźnie. Trasę maratonu dokładnie wytyczył , przemierzył i oznakował sam Komandor Edward Dudek. Po ubiegłorocznych podpowiedziach i prośbach postanowił wyznaczyć trasę na sam szczyt Skrzycznego to jest wyznaczyć najwyższy punkt na trasie na wysokości 1257 m npm.
Mało brakowało aby tegoroczna impreza jak poprzednie znane zawody sportowe organizowane przez słynnego Bacę nie odbyły się. Słynny Baca na znak protestu i lekceważenia przez władze lokalne ( brak środków finansowych na organizacje znanych międzynarodowych cyklicznych imprez takich jak 25 Międzynarodowy Bieg Dudka, 20 Międzynarodowy EKO Bieg Szlakiem Dudka, czy 17 Międzynarodowy Narciarski Bieg Bacy ) zmuszony został do przeniesienia zawodów w inne rejony powiatu. Po długim przemyśleniu i prośbie znajomych zawodników nie tylko z Polski, postanowił przekazać organizacje Maratonu Beskidy Zbyszkowi Śliwińskiemu . Warunkiem przekazania była sporządzona umowa pisemna na organizację, Dyrektor Śliwiński miał wypełnić wszystkie punkty umowy według zaleceń Bacy. Sam Komandor miał tylko nadzorować pracę sztabu wykonawczego. Jednak prawda wyglądała inaczej w poprzednich imprezach w zawody zaangażowana była cała rodzina Dudków, wobec lekceważącego podejścia władz gminnych do organizacji poprzednich imprez cała rodzina przestała się angażować. Mało brakowało, aby na dwa dni przed maratonem impreza została odwołana. Cztero osobowa załoga do organizacji takiej imprezy to co najmniej, o 20 osób za mało: gdyby nie zaangażowanie Bartka Ptaka, rzecznika Andrzeja Kieczy, że na końcu wymienię Edwarda Dudka to by tej imprezy nie było. To dzięki Edkowi wiedzą gdzie są Radziechowy, jeżdząc po Europie zapraszał i zachęcał na ten maraton, kolejnych zawodników których na tegoroczny maraton zjechało się 150 i tak byli zawodnicy z Czech, Słowacji, Węgier, Włoch i Niemiec oraz z całej Polski. Dudek do późnych godzin nocnych z narażeniem życia malował trasę maratonu, aby każdy zawodnik mógł ją pokonać po wyznaczonym szlaku.
Tradycji stało się zadość: imprezy organizowane przez Edwarda Dudka zawsze odbywają się przy pięknej pogodzie. Tak samo było w sobotę, gdy w Maratonie Beskidy rywalizowali biegacze z całej Polski i z kilku państw europejskich. Lekki mróz i mocno świecące słońce zagrzewało maratończyków do boju, gdyż trasa, po raz kolejny był niezwykle trudna. – Uczestnicy mówią, że to jeden z najtrudniejszych maratonów w Polsce. W tym roku postanowiliśmy dorzucić jeszcze 800 metrów podbiegu przez szczyt Skrzycznego, żeby było jeszcze trudniej – mówi Edward Dudek. Na starcie Maratonu Beskidy stanęło prawie 150 biegaczy i 50 osób biorących udział w Rajdzie Nordic Walking. – Pogoda i frekwencja dopisały, więc kolejny bieg można zaliczyć do udanych, tym bardziej, że wiele osób na mecie przychodziło i składało gratulacje Bacy. Mistrzyni świata w Nordic Walking Elżbieta Wojciechowska zachwycona organizacją zawodów, obiecała, że wróci także na kolejną imprezę, której przewodniczył będzie Edward Dudek. W tej dynamicznie rozwijającej się dyscyplinie sportu w Radziechowach wystartowało jeszcze prócz Eli ( zwyciężyłą również w ubiegłym roku ) 3 mistrzów świata i kilku mistrzów polski.
Jako pierwsi na trasę maratonu ruszyli uczestnicy Nordic Walking, którzy wystartowali o godzinie 8:00. Dwie godziny później z Przybędzy ruszyli maratończycy, którzy do przebiegnięcia mieli sporą ilość kilometrów pod górę. Dość powiedzieć, że biegacze na swojej trasie mieli szczyt Skrzycznego oraz Golgotę Beskidów, czyli Matyskę, a to oznaczało co najmniej dwa ciężkie podbiegi. Najpierw na 2 kilometrze była lotna premia przy rodzinnym domu Komandora, była orkiestra punkt żywieniowy i kibice jak co roku mama Edwarda z córką oraz najstarszy syn Adam który tym razem pełnił rolę sędziego ( ma uprawnienia) była loża honorowa i zwycięstwo Lucka Chorążego, jak co roku najlepiej zapamiętany punkt z orkiestrą. Całą różnokolorową ekipę prowadził wóz strażacki . Duże zainteresowanie na trasie Rajdu NW było to że podczas Święta Niepodległości w przededniu maratonu w Radziechowach był odpust (na Św. Marcina) i na wszystkich mszach św. księża zapraszali do kibicowania.
Od początki rajdu na czele znajdowali się mistrzowie świata Tomasz Brzeski i Ela Wojciechowska, którzy nie mieli sobie równych, tuż za nimi podążał ale nieprawidłowo pokonywał dystans (biegł z kijami) Paweł Kulik. Często przemieszczając się samochodem wśród zawodników NW miałem okazje oglądać nienaganną technikę mistrzów. Na trasie 10 punktów żywieniowych, najlepiej chyba zaopatrzony to punkt Sebastiana 21 km (syn Edka) były biegacz narciarski on najlepiej wie co potrzebuje maratończyk nie raz jeździł z tatą jako serwisant po Europie. Na Skrzycznym 1257 m kolejny punkt tym razem wystawiony jest przez miasto Szczyrk jest ciepła herbatka i placek drożdżowy są izotoniki wśród nornic bez zmian Tomek i Ela są zmęczeni ale szczęśliwi teraz to już z górki 22 km, około 8 kilometrów w dół do Ostrego.
Na Skrzycznym kolejna lotna premia fundator Burmistrz Szczyrku Wojtek Bydliński (przed laty kolega Edka z kadry PZN) na prowadzeniu Lucek Chorąży z dużą przewagą nad Karolczykiem, wśród pań jeszcze większa przewagą Ewa Majer. Byłem na Skrzycznym kosztowałem ciasto widziałem tę walkę na tym długim podbiegu, podałem kilka izotonikow i trzeba było ruszać szybko w dół by zdążyć na metę NW. Jest meldunek z trasy, że nordic minął punkt na 40 km gdzie jest Weronika (kolejna córka Edka) skrótami przemieszczam się na metę. Widać już Tomka na horyzoncie spiker podaje, że zbliża się do mety mistrz świata Tomasz Brzeski czas 4 godz 48 min,21 sek, tylko 2 minuty 28 sekund więcej zajęło pokonanie dystansu 42,195 km Eli Wojciechowskiej. Są medale gratulacje i oczywiście pamiątkowa fotka z Komandorem. Podczas gdy zawodnicy zbliżali się do mety nad ich głowami na błękitnym niebie pojawił się paralotniarz który machając do na chciał przekazać gratulacje. Po 13 minutach na metę wpada Paweł Kupis jednak za swoją technikę nie może być klasyfikowany i stanąć na podium (ze względu na brak sędziów NW na trasie, a był to rajd nie można było zawodnika zdyskwalifikować ) natomiast na podium stanął jako drugi Adrian Tofil 5:11 godz przed Bartkiem Skowronem prawie 5:12.
Galeria
MIEJSCOWOŚCI