Beskidy24 » Artykuły » Nanda Devi East 2009 - Uczestnicy w Delhi - formalności na półmetku

Nanda Devi - Zdjęcie wykonane w muzeum w Delhi
Dzień pierwszy w Delhi upłynął pracowicie. Nie zapomnieliśmy również o potrzebach fizjologicznych naszych organizmów. Picie jest warunkiem pozwalającym przetrwać w tutejszych warunkach pogodowych. Temperatura powietrza przekraczała dziś 40 stopni Celsjusza, a wilgotność jest chyba bliska zeru. Woda jest po prostu wysysana przez skórę z organizmu. Wieczorem, po pracowitym dniu zasiedliśmy w jednej z tutejszych restauracyjek. Specjały hinduskiej kuchni mają jedną charakterystyczną cechę - są pikantne i dobre. Dodatek dużej ilości przypraw to sposób na zabezpieczenie się przed zatruciem pokarmowym, co przy stanie lokalnej higieny mogłoby łatwo nastąpić.
Jesteśmy pełni optymizmu i chłoniemy zapachy Indii, starając się odnaleźć atmosferę, jaka przywitała pierwszą polską wyprawę w Himalaje na hinduskiej ziemi.
Mamy wrażenie, że wiele z tego co doświadczamy w niczym nie różni się od tego, co zastali nasi poprzednicy 70 lat temu. Dziennik Jakuba Bujaka i książka Janusza Klarnera zdają się potwierdzać nasze spostrzeżenia.
Pomocą w śledzeniu wyprawy może być dla Państwa robocza mapa wykonana na podstawie relacji z historycznej wyprawy.
Relacja MP3 z Delhi – Narcyz Sadłoń, lekarz wyprawy
Więcej na oficjalnej stronie: Nanda Devi East 2009
Galeria zdjęć - Nanda Devi
Nanda Devi East 2009 - Uczestnicy w Delhi - formalności na półmetku
We wtorek 22 kwietnia, o godz. 4 nad ranem miejscowego czasu uczestnicy wylądowali w Delhi.
Pierwszy dzień pobytu w Delhi upłynął na przygotowaniach do dalszej drogi oraz przedzieraniu się przez gąszcz biurokracji portu lotniczego.

Na dzisiaj zaplanowano dalsze prace nad odzyskaniem cargo oraz przygotowania do opuszczenia Delhi.
Kolejnym etapem podróży jest Mansiari, miejscowość oddalona o dzień drogi jazdy od Delhi i cztery do pięciu dni marszu od podnóża Nanda Devi East. Wszystkie działania idą zgodnie z zaplanowanym harmonogramem.
Stare dobre Delhi.
Z lotniska do Delhi przyjechaliśmy taksówkami. Mieszkamy w dzielnicy Paharganj w Karlo Kastle Hotel. Płacimy 350 rupii za pokój dwuosobowy. Dolar kosztuje ok. 50 rupii.
W Fundacji Górskiej w Delhi po raz pierwszy spotykamy się z Ganjju. Od dziś jest naszym oficerem łącznikowym. Jest tak samo zmęczony jak my. Wczoraj, mimo, że informacja o wyprawie została podana kilka miesięcy wcześniej, powiadomiono go, że wyrusza w góry z polską wyprawą jubileuszową. Aby dotrzeć do Delhi na czas, całą noc spędził na stojąco w pociągu.
Ganjju to właściwy człowiek, we właściwym miejscu. Nie pamięta wyprawy sprzed 70-ciu lat i nawet o niej nie słyszał, ale już umówił się w bibliotece górskiej na poszukiwanie informacji. Dzięki jego sprawności i dynamizmowi, nie tylko oszczędzamy pieniądze na taksówki, ale mamy nadzieję odzyskać nasze cargo w niedługim czasie.
Dziś od rana do późnego popołudnia wędrowaliśmy od agencji do biura, od biura, do urzędnika, a wszystko w promieniu kilku kilometrów. Liczba pozyskanych pieczątek i zgromadzonych papierów jest doprawdy imponująca. Mimo to nie wiadomo czy przekroczyliśmy już półmetek na drodze lokalnej biurokracji prowadzącej do naszych beczek ze sprzętem wyprawowym.
MIEJSCOWOŚCI
Oficjalny partner serwisu
