Nasza strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Beskidy24 » Artykuły » Góry Cindrel - Karpaty Rumuńskie

Góry Cindrel - Karpaty Rumuńskie

Fot.: G. Koźlicki

Tak zaczynała się nasza przygoda w Cindrel, bo Paltinis leży już w głębi gór, na wysokości 1440 m.n.p.m. Na szczęście szybko znaleźliśmy drugi nasz kontakt - Cabana Nora (cena 35 ron/os/noc = ok. 40 pln). Schronisko usytuowane parę kroków od wyciągów narciarskich miało 2 podstawowe zalety - prysznic z ciepłą wodą i centralne ogrzewanie. I to nam wystarczało. Jedynym mankamentem była klientela, bo wstrzeliliśmy się w tutejsze szkolne ferie, a dzieciaki uwielbiały organizować sobie nocne imprezy korytarzowe zakłócając zasłużony spokój weteranom (czytaj starym zgredom i tetrykom - wersja dla młodzieży)

Cindrel to pasmo będące składową większej jednostki górskiej - grupy Parang. Obok niego tworzą tą grupę pasma Parang, Sureanu, Lotru i Capatanii. Grupa zajmuje centralną część Karpat Południowych. Głębokie i wyraźne są jej granice od wschodu – trakt komunikacyjny Sumeria - Targu Jiu i od zachodu - przełom Aluty.

Granica samego Cindrel biegnie na północy wzdłuż linii kolejowej Sebes - Sibiu, na południu doliną Sadu i Frumoasy, od zachodu doliną Sebes. Cindrel pięknie położone pośród innych wysokich imponujących pasm - Fogaraszy, Lotru i Sureanu stanowi przez bliskość dużego ośrodka miejskiego, jakim jest Sybin popularny cel wycieczek. Jego wschodnia część jest też dużo lepiej zagospodarowana - tutaj znajduje się baza noclegowa i wyciągi narciarskie a Paltinis jest ośrodkiem sportów zimowych.
Główny grzbiet Cindrel ma przebieg równoleżnikowy. Najwyższy szczyt nosi tą samą nazwę - Cindrel i osiąga 2244 m.n.p.m. W jego sąsiedztwie znajduje się kilka innych wierzchołków przekraczających 2000 m.
Najciekawsza część tych gór to północne zbocza Cindrel i Frumosu (2168m.n.p.m.). Mają one charakterystyczną rzeźbę polodowcową ze skalnymi kotłami i uroczo położonymi u ich stóp jeziorkami (Iezerul Mare i Iezerul Mici). Poza tym obszarem najwyższych wzniesień góry Cindrel mają charakter połonino - lesisty i łagodniejszą rzeźbę.

Warto planując wycieczki brać pod uwagę skalę odległości.
Najlepiej zaplanować sobie nocleg w Cabana Canaia – schronie położonym w pobliżu szczytu Cindrel (ok. 4 godz z Paltinis) skąd można lepiej spenetrować teren (uwaga na lawiny w rejonie kotłów). Ze względu na ograniczoną dostępność tych gór z sąsiednich dolin w okresie zimowym, Cindrel najlepiej sprawdzi się na okres krótkich urlopów, np. 1 tygodnia.
W ramach poszerzenia wiedzy krajoznawczej polecam również krótką objazdówkę po okolicy - kościół warowny w Cisnadie, skansen w Dubravie, tradycyjna wiejska zabudowa w Rasinari czy wreszcie sam Sybin-z piękną średniowieczną zabudową, to punkty, których nie może zabraknąć przy planowaniu wycieczki w ten rejon.


moll74

Beskidy24.pl


Data: 13 marca 2008

Góry Cindrel - Karpaty Rumuńskie


Ponieważ zima sezonu 2006/2007 wyglądała w kraju nad Wisłą jak niekończące się nudne i namolne przedwiośnie, postanowiłem ratować kondycję fizyczną i psychiczną szukając upragnionego białego puchu w innych szerokościach geograficznych.

Już sam kilkudniowy wyjazd z kraju zalanego depresyjnymi informacjami na temat prognozy pogody krótko i długoterminowej, był lekarstwem dla skitourowca balansującego na skraju załamania nerwowego. Nie zapominając jednak o kondycji finansowej poskromiłem desperackie myśli i ostatecznie powstrzymałem się przed zakupem biletów na Islandię, Grenlandię, Alaskę i do innych krain wiecznego szczęścia (czytaj śniegu).

W pewnym momencie rozochocony marzeniami już widziałem się na Kamczatce czy Kaukazie… Ileż cudownie zaśnieżonych obszarów ma ta planeta… Muszę dodać, że na chwilę obudził się we mnie prawdziwy Don Kichot z La Manchy gotowy na starcie w obronie globalnego śniegu z armią bezdusznych winowajców globalnego ocieplenia. Ale zaraz wycofałem się z pierwszego szeregu, konstatując, że sobie także musiałbym w tym temacie zdrowo wygarnąć.
W tych gorączkowych majaczeniach o zimach stulecia, rycerzach na nartach i sensacyjnych klimatycznych odkryciach, narodził się pomysł wyjazdu w Karpaty Rumuńskie. Cel odpowiednio daleki, aby załapać się na łaskawsze traktowanie ze strony aury, a jednocześnie na tyle bliski, by nie nadszarpnąć za bardzo skromnego budżetu i zdążyć obrócić w jeden tydzień tam i z powrotem.
Zupełnie przypadkowo wybór padł na góry Cindrel. Po pierwsze – blisko Sybina, który zamierzałem odwiedzić, gdyż w 2007 r. pełnił on rolę stolicy kulturalnej Europy, a ponadto ze wstępnego rekonesansu wynikało, że są to góry prawie pozbawione zagrożeń lawinowych.
Krótkie przygotowania, urlop w pracy, dogranie ekipy - i ruszyliśmy pełni nadziei na spotkanie Królowej Śniegu. Tranzyt wybraliśmy standardowo, czyli na Korbielów, potem przez Słowację (kierunek: Namestovo, Liptowski Mikulasz, Poprad, Presow i Kosice) i przez Węgry (kierunek : Tokaj, Nyiregyhaza, Debrecen, Berettyoujfalu, Biharkeresztes z przejściem granicznym w Artand).

Wjeżdżając do Rumunii z zadowoleniem uświadomiliśmy sobie korzyści płynące z akcesu tego kraju do Unii Europejskiej.
Od razu przypomniały nam się perypetie z podróży wakacyjnej ‘2006, gdy wybraliśmy się samochodem do Rumunii bez zielonej karty z zamiarem zakupienia jej na którejś z tranzytowych granic. Niestety ani na polsko-słowackiej ani na słowacko-węgierskiej nie udało się jej zdobyć. Zakup w agencji ubezpieczeniowej na Słowacji lub na Węgrzech nie wchodził w rachubę, bo tranzyt przez te kraje wypadł nam akurat w niedzielę, zresztą nie jestem pewien czy taki manewr byłby możliwy do zrealizowania. Mając w perspektywie zawrócenie z granicy podjechaliśmy pod budki strażnicze na granicy rumuńskiej z pewną nieśmiałością. Po stronie węgierskiej oczywiście brak punktów sprzedaży zielonych kart, nawet w kantorach. Nie pozostawało nam nic jak pójść na całość. A nuż się uda. Na szczęście strażnik dał się „zagadać”, bo już trochę ten rumuński się liznęło, więc opowiadaliśmy o tym skąd jesteśmy, ile razy już w Rumunii, jakie plany i jaki to piękny, interesujący i niepowtarzalny kraj…zauroczony naszą elokwencją strażnik machnął na koniec ręką dając znać, ze możemy jechać. Co za ulga! Tym większa, że przed nami jak okiem sięgnąć po obu stronach drogi do Oradei ustawiły się budki z magicznymi napisami „carte verde”. Euforia minęła dopiero, gdy spytaliśmy o cenę. Ostatecznie wykupiliśmy najdroższą w życiu zieloną karę (500 pln na miesiąc)
Zatem przekraczając tą granicę roku pańskiego 2007 mogliśmy pozwolić sobie na pełny nawet ostentacyjny luz psychiczny.

By dotrzeć w Cindrel obraliśmy kierunek: Oradea, Cluj Napoca, Turda, Sebes, Sibiu, Rasinari i Paltinis.
Paltinis stało się naszą bazą wypadową. Pierwotnie myślałem, że będzie to wioska turystyczna z tradycyjną zabudową (na wzór Rasinari) posiadająca kilka ośrodków letniskowych. Jak się okazało na miejscu, Paltinis to osada skupiona wokół wyciągów narciarskich składająca się wyłącznie z pensjonatów, hoteli i domów wczasowych, rozsianych po okolicy. Znalezienie 2 ośrodków wypatrzonych (kryterium wyboru to oczywiście cena) w Internecie -Vila Gaudeamus (22 miejsca noclegowe) i Cabana Nora (100 miejsc noclegowych) nie było banalnym zadaniem, tym bardziej, że dotarliśmy do celu w godzinach późnonocnych. Niestety okazało się, że Vila Gaudeamus nie ma wolnych miejsc, co trochę nas zdołowało. Nie mieliśmy już sił na kolejną noc w samochodzie, zaś noclegi w hotelach przekraczały nasze cenowe tolerancje (powyżej 100 pln za nocleg).



Galeria



Komentarze

 

Brak komentarzy.

Księgarnia


Wszystkie prawa zastrzeżone Beskidy24.pl © 2009

Redesign i nadzór techniczny Cyber.pl © 2009