Beskidy24 » Artykuły » Ski-toury - Z Czantori na Stożek
Podsumowując:
Trzeba
w tym początkowym okresie zimy uważać szczególnie w niższych partiach i
w lesie na wystające gałęzie, korzenie krzaki i kamienie - wszakże to
nie luty tylko listopad jeszcze !
Odcinek z Soszowa na Stożek
subiektywnie mówiąc o wiele ładniejszy i ciekawszy, aniżeli z Czantorii
na Soszów ale to oczywiście kwestia gustu.
Czekamy na Wasze opisy, opowiadania i reportaże zwiazane z tematyką
Beskidów i nie tylko. Chętnie zamieścimy Wasze artykuły wraz ze
zdjęciami i Waszym podpisem. Wszelkie informacje ślijcie na
adres: portal@beskidy24.pl
Ski-toury - Z Czantori na Stożek
Skorzystałem zarówno z dobrej pogody
jak i możliwości darmowego przejazdu do Ustronia by nareszcie, pierwszy
raz w tym sezonie zapiąć toury na nogi i ruszyć przed siebie.
Wystartowałem
z parkingu pod dolną stacją wyciągu na Czantorię. Lekki mrozik, słonko
i śnieg - nareszcie ! Przeciąłem wyciąg i wzdłuż trasy podchodziłem w
kierunku polany Stokłosicy. Z dołu stok wyglądał pięknie i bogato w
snieg, z bliska jednak, okazało się że sniegu tak naprawdę za wiele nie
ma, może z "10 centów".
Im wyżej jednak tym więcej i więcej a na
szczycie Czantorii już naprawdę pięknie biało. Ławki i stoliki
przykrytę grubą czapą śniegu i lodu. Także aby usiąść i odpocząć nie
było szans. Zresztą, zaraz przyszedł czas na pierwszy zjazd:-)
Nastromienie przy zjeździe ze szczytu Czantorii w kierunku przełęczy
Beskidek nie jest na tyle duże aby rozpędzić się zanadto, szczególnie w
świeżym puchu ale wystarczające żeby jechać i czuć się wolnym !!!
Przy
dojeździe do przełęczy kilka raz coś znajomo szurnęło pod nartami -
kamienie. Tak, to pierwsze śniegi i nie ma co spodziewać się że od razu
będzie nie wiadomo co, więc boczkiem, nieco bliżej lasu. Minąłem
schronisko "Światowid" i w miarę równo pociągnałem do kolejnego
schroniska, tym razem na Soszowie. Wszędzie pusto. Nikogo. Miło.
Wypiłem Tymbarka i dalej w drogę.
Na szczycie Soszowa spotkałem
2 tourowców, cześć, cześć - wracali ze Stożka. Przystanąłem na chwilę
by zrobić kilka zdjęć. Nigdy nie byłem tu zimą a widok w kierunku
kopuły a w zasadzie piramidy Stożka był wspaniały, jak z pocztówki.
Poszedłem dalej.
Minąłem malowniczą wioskę o nazwie Stożek
Mały i niedługim zjazdem w dół dostałem się "pod ścianę" Stożka.
Stromo.
Po ok. 200 metrach zalodzone foki odmówiły hamowania cofających
się nart :-)
Odpiąłem je i ... wpadłem po uda. Było zabawnie, choć
klnąłem jak szewc :-) Po parunastu minutach wydostałem się na drogę
prowadzącą do schroniska skąd już było naprawdę lekko.
Ze szczytu został już tylko zjazd trasą narciarską do Łabajowa na parking, gdzie czekał dzielny, po pracy - Kaziu.
MIEJSCOWOŚCI